– Stany Zjednoczone dokonały nalotów w Syrii, by udaremnić ataki na cele amerykańskie i europejskie planowane przez powiązane z Al-Kaidą ugrupowanie Chorasan – poinformował wysokiej rangi przedstawiciel Białego Domu.
– Od jakiegoś czasu byliśmy na tropie spisków mających doprowadzić do zamachów w Stanach Zjednoczonych i Europie – powiedział zastępca doradcy prezydenta USA Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes.
– Jesteśmy przekonani, że planowane ataki były bliskie – powiedział Rhodes podróżujący wraz z Obamą do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
O tym, że niektóre amerykańskie ataki powietrzne w Syrii zostały przeprowadzone w celu udaremnienia bojownikom Al-Kaidy przygotowań do ataku przeciw USA lub Europie, powiedzieli też pragnący zachować anonimowość dwaj przedstawiciele władz amerykańskich.
Jeden z nich oświadczył agencji Reutera, że władze w Waszyngtonie są przekonane, iż przygotowania do ataku na Europę i USA "zbliżały się do końca".
Wcześniej amerykańskie źródła wojskowe oświadczyły, że przeprowadzono osiem nalotów na bojowników wiązanych z ugrupowaniem Chorasan, planujących ataki na obiekty amerykańskie i zachodnie. Ugrupowanie to jest dowodzone przez 33-letniego Muhsina al-Fadhlego, który należał kiedyś do wewnętrznego kręgu Osamy bin Ladena.
W nocy z poniedziałku na wtorek siły zbrojne USA i arabskich państw sojuszniczych (Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jordania, Bahrajn, Katar) rozpoczęły ataki lotnicze na pozycje dżihadystów w Syrii. Rzecznik Pentagonu kontradmirał John Kirby powiedział, że te naloty to "zaledwie początek starań koalicji mających na celu osłabienie Państwa Islamskiego i innych ekstremistów".