Główny podejrzany w aferze taśmowej Marek Falenta był osobowym źródłem informacji zarejestrowanym w kategorii osoba informująca pod kryptonimem „Prefekt” – mówi w rozmowie z portalem telewizjarepublika.pl Cezary Gmyz . – Ale nie oznacza to świadomej i tajnej współpracy – dodaje.
Dziennikarz śledczy tygodnika „Do Rzeczy” skomentował publikację Wojciecha Czuchnowskiego, który na łamach „Gazety Wyborczej” napisał, że biznesmen Marek Falenta był agentem trzech służb specjalnych – ABW, CBA i CBŚ.
Gazeta podała, że biznesmen razem z kpt. Bogusławem T., przekazywał agentom CBA z Wrocławia informacje z nagrań. Zdaniem „GW” w wyniku tych działań pracę w służbie miało stracić kilka osób. CZYTAJ WIĘCEJ
„Nikt w CBA nie stracił pracy”
Jednak rzecznik CBA zaprzeczył tym doniesieniom. W rozmowie z portalem Niezalezna.pl Jacek Dobrzyński powiedział, że „żaden z funkcjonariuszy wrocławskiego CBA nie stracił pracy”. Informacja o rzekomych zwolnieniach, miała rozbawić także dyrektora delegatury Biura we Wrocławiu Zbigniewa Stawarza.
– Z moich informacji wynika, że żaden z funkcjonariuszy CBA z delegatury wrocławskiej, a już na pewno nie ci, którzy zajmowali się utrzymywaniem kontaktu z Falentą, nie zostali zwolnieni – mówi w rozmowie z portalem telewizjarepublika.pl Cezary Gmyz, potwierdzając słowa rzecznika CBA.
CBŚ: Falenta nie był źródłem
Doniesiom „Wyborczej” zaprzecza także CBŚ, które wydało w tej sprawie specjalne oświadczenie. Nie jest prawdą, że Marka Falentę rozpracowywał i prowadził jako "źródło" funkcjonariusz delegatury lubelskiej CBŚ, Krzysztof S., który w 2012 roku odszedł na emeryturę i jest obecnie prywatnym detektywem, pracującym dla pana Falenty. Detektyw Krzysztof S. nigdy nie był funkcjonariuszem Centralnego Biura Śledczego – czytamy w oświadczeniu.
Publikację Czuchnowskiego skomentował również sam Marek Falenta. Biznesmen napisał na swoim blogu, że autor tekstu chciał wywołać sensacje w oparciu o „odgrzewane kotlety sprzed miesięcy”.
Szanowny Panie Redaktorze Wojciechu Czuchnowski, dlaczego Pan wciska ludziom ciemnotę pisząc o tym, że służby nie wiedziały, że rozmawiam z ich kolegami spod innych trzyliterowych skrótów? Przecież sam mówiłem w zeszłym roku, że początkowo spotykałem się z ABW a później kontakty te przejęło CBA. Sugeruje Pan, że CBA nie wiedziało, że przejmuje kontakty ze mną od ABW? To o kim mogli sobie wtedy pomyśleć, o CIA, MI5? – napisał na blogu Falenta.
Wcześniej, na Twitterze biznesmen wdał się w dyskusję z Radosławem Sikorskim. „Dżentelmeni nie zakładają podsłuchów. Spadaj, aferzysto, z mojego profilu” – napisał Sikorski.
.@MFalenta Dżentelmeni nie zakładają podsłuchów. Spadaj, aferzysto, z mojego profilu.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) lipiec 16, 2015