Oglądając konferencję holenderskich śledczych cisnęły mi się na usta najgorsze wyrazy pod adresem naszych rządzących, komisji Millera, komisji Laska i prokuratorów wojskowych – powiedział na antenie TV Republika Cezary Gmyz.
– Po obejrzeniu tej konferencji zastanawiałem się, czy można nazwać rząd PO-PSL polskim, ponieważ oni zachowali się zgodnie z wymogami rosyjskimi, kompletnie lekceważąc polską rację stanu – powiedział z kolei Jacek Liziniewicz z "Gazety Polskiej Codziennie". Przypomniał też wypowiedź Edmunda Klicha, który odnosząc się do katastrofy w Smoleńsku stwierdził: "jak walnęło, to się urwało".
Gmyz przyznał, że nie przypuszcza, by Lasek i Klich wierzyli w to, co mówią. – Oni walczą o przetrwanie. Zespół Laska działał tylko i wyłącznie na zmówienie "Gazety Wyborczej" i mediów reżimowych – stwierdził.
– Jeżeli ktoś przeczytał sobotni wywiad z Piotrem Marciniakiem (były wiceambasador RP w Moskwie - red.), który opowiada, co tam się naprawdę działo, to można dojść do wniosku, że powinniśmy mieć do czynienia z komisją śledczą, która wyjaśni zachowanie polskich urzędników po katastrofie – dodał Gmyz.
Z kolei zdaniem Liziniewicza, Rosja nie ma żadnych oporów żeby kłamać i tworzyć raporty, które są kompletnie nieprawdziwe.
Gmyz przypomniał, że prokuratura skierowała do Rosji wniosek o przesłuchanie kontrolerów lotu ze Smoleńska. Dodał, że jego zdaniem "sprawcą sprawców" był Władimir Putin, ale nie dowiemy się o tym pewnie nigdy.
– Na początku należałoby zacząć zupełnie nowe śledztwo tak, jak pokazali to Holendrzy. Mam wrażenie, że nigdy nie jest za późno. To, co naprawdę stało się w Smoleńsku nadal jest do ustalenia – oświadczył Liziniewicz. Dodał, że w katastrofie MH17 nie zginęli przecież dwaj prezydenci i najważniejsze osoby w państwie, ale zwykli obywatele.
CZYTAJ TAKŻE:
Król: Eksperci z Holandii pokazali, jak cywilizowane państwo bada katastrofę lotniczą