– Prezydent Bronisław Komorowski w czasie kampanii wyborczej w 2010 roku złożył obietnicę, że zaprzestaje polować. Mówił wówczas, że na prośbę dzieci, które podarowały mu w prezencie aparat fotograficzny, zamienia lufę swojej flinty na obiektyw – mówił Cezary Gmyz na antenie Telewizji Republika. Z informacji do jakich dotarł dziennikarz wynika, że prezydent powrócił do swojego krwawego hobby.
Jak informuje Cezary Gmyz, polowania dla prezydenta organizuje firma Biuro Polowań Niwa Jerzy Golbiak z Kreska. Publicysta podkreślał, że chociaż właściciel firmy zaprzecza, mieszkańcy okolicy potwierdzają te podejrzenia. W miejscowości pojawiać ma się helikopter z bało-czerwoną szachownicą, chwilę później słychać już ujadanie psów i strzały z broni myśliwskiej.
– Dopóki Komorowski pozostawał Marszałkiem Sejmu jego zamiłowanie do łowiectwa nie stanowiło problemu wizerunkowego – mówił Gmyz. – Jeśli ktoś poluje powinien się do tego przyznawać a nie „tajniaczyć” – dodał.
Publicysta zaznaczył, że o polowaniach nie wiadomo zbyt wiele. Ochrona prezydencka podczas pobytu głowy państwa jest niewidoczna, a zapowiedzią wizyty prezydenta jest informacja jaką z Biura Ochrony Rządu otrzymuje pobliski szpital o zabezpieczeniu na czas wizyty jednostek krwi grupy, jaką ma prezydent.
Powrót prezydenta do pasji łowieckiej zasugerował w jednym z wywiadów Włodzimierz Cimoszewicz, który powiedział "Namawiałem prezydenta Bronisława Komorowskiego, by – tak jak ja – przestał polować. Cóż, nawet nie będę mówił z jakim skutkiem".
Jak podnosił Gmyz polowanie w dużej części elektoratu nie cieszy się popularnością, młodym się to nie podoba dlatego sztab wyborczy Komorowskiego zdecydował się na taki ruch.
– Prezydent wkrótce po wyborach przyznał, ze decyzja ta była na nim wymuszona. Więc to nie dzieci, a chęć objęcia stanowiska zmusiła go do takiego ruchu– komentował Gmyz. – Prezydent nie dotrzymuje złożonych obietnic – dodał.
Publicysta mówił również, że nie ma zdjęć polującego prezydenta. Opisuje miejsca, w których jak donoszą informatorzy, przed objęciem stanowiska najważniejszej osoby w państwie wisiały fotografie Komorowskiego z jego upolowaną zwierzyną, jednak zaginęły.
Gmyz wysyłał zapytanie w tej sprawie do kancelarii prezydenta, jednak nie otrzymał odpowiedzi.