- Podczas debaty sejmowej nad wotum nieufności wobec rządu Donald Tusk nieudolnie sugerował, że prezes PiS mnie wykorzystuje. Przeciwstawiał mnie z Kaczyńskim. Ale zrobił jeszcze jedną rzecz - wmawiał posłom, że afera taśmowa to to samo, co taśmy Beger, czy wybryki Hofmana - mówił w Telewizji Republika prof. Piotr Gliński, socjolog i kandydat PiS na szefa rządu technicznego.
- Takie porównywanie jest nieuczciwe, bo wówczas to Renata Beger prowokowała ministra Adama Lipińskiego, ale ten nie dał za bardzo złapać. To były handle pomiedzy partiami, co nie jest ani miłe, ani ładne, ale tak to działa na całym świecie. Jednak na targach tych nie ucierpiało dobro publiczne. W obecnej aferze taśmowej widać natomiast wykorzystywanie dobra publicznego do różnych nadużyć - wyjaśnił Gliński.
Kandydat PiS na premiera rządu technicznego nawiązał również do swojego środowego wystąpienia w Sejmie. Co prawda nie pozwolono mu na przemawianie z mównicy sejmowej, ale w przerwie obrad, ogłoszonej na wniosek PiS, Gliński zabrał głos w jednej z sal.
- O ile 16 miesięcy temu, gdy PiS po raz pierwszy starał się o wotum nieufności wobec rządu Tuska i przedstawił moją kandydaturę na szefa rządu technicznego, moje wystąpienie zostało skrzętnie przez media przykryte, o tyle teraz mainstream zainteresował się tym, co miałem do powiedzenia - powiedział Gliński. W jego ocenie zmiana ta wystąpiła na skutek „wewnętrznych tarć”.
Jak tłumaczył Gliński, to wystąpienie nie miało zbytnio charakteru programowego, ale było raczej diagnozą państwa pod rządami PO.
Zapowiedział również, że weźmie udział w sobotnim „kongresie zjednoczeniowym prawicy”. - Cieszę się, że kierownictwo PiS zdecydowało się na działania w kierunku jednoczenia prawicy od razu po wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie czekając na następne wybory. Proces jednoczenia będzie jednak długi i żmudny - uważa Gliński.