– Otrzymywałem propozycje od polityków PO, by wystartować w wyborach z list ich partii – ujawnił w programie „Republika na żywo” były polityk PiS, poseł, a obecnie niezależny kandydat do Senatu Zbigniew Girzyński.
– Nie wiem, jak się potoczy moja przyszłość. Albo obejmę mandat senatora, albo wrócę do pracy na uczelni – mówił Girzyński.
Były polityk PiS ujawnił, że otrzymywał propozycje od polityków PO, by wystartować w wyborach z list partii rządzącej. – Były propozycje ze strony PO, ale z nich nie skorzystałem. Mam inne poglądy i nawet ceniąc niektórych polityków tej formacji, podziękowałem za taką ofertę – mówił Girzyński.
Co prawda nie chciał podać nazwisk polityków, którzy proponowali mu start z list PO, jednak stwierdził, że w Platformie „są ludzie, którzy wyróżniają się pozytywnie na tle reszty”.
– Schetyna i Siemoniak rzeczywiście wyróżniają się w tym rządzie i współpracują z prezydentem – dodał, dopytywany o szczegóły.
Zapytany, dlaczego nie przyjął tej propozycji, stwierdził, że „ludzie nie kupują takich transferów”. – A poza tym kłóciłoby się to z moim życiorysem – ocenił.
Mówiąc o swojej roli w przyszłym parlamencie po ewentualnym objęciu mandatu senatora, przyznał, że wszystkim tym, którzy próbowali samodzielnie działać poza PiS-em, nie udało się. – Nie podejmowałbym tego wyzwania, gdyby nie zachęty znajomych z Torunia – przyznał jednak.
– Próba samodzielnego zmierzenia się w wyborach jest zawsze wyzwaniem. Jeżeli zostanę wybrany, będę senatorem niezależnym, ale swoimi głosowaniami na pewno będę blisko stanowiska PiS – podkreślał Zbigniew Girzyński.