Gersdorf zabrała głos. "W sposób bezprecedensowy atakuje się sądy, władzę sądowniczą i personalnie jeszcze mnie"
– Musimy chronić nasz dorobek konstytucyjny i przeciwstawiać się niszczeniu nie tylko sądownictwa, ale tez demokratycznego państwa prawa – mówiła podczas trwającej w Katowicach konferencji naukowej o rozproszonej kontroli konstytucyjności w Katowicach prof. Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego.
Wczoraj grupa 50 posłów PiS, z Arkadiuszem Mularczykiem na czele, wystąpiła do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie niezgodności przepisów, na podstawie których została powołana na funkcję prezesa prof. Małgorzata Gersdorf.
Dzisiaj pierwsza prezes Sądu Najwyższego przebywa w Katowicach, gdzie trwa konferencja naukowa o rozproszonej kontroli konstytucyjności. – Spotykamy się w czasie nadzwyczajnym, gdy w sposób bezprecedensowy atakuje się sądy, władzę sądowniczą i personalnie jeszcze mnie – stwierdziła.
Dodała, że "napaść na sądy i SN to za dużo powiedziane". – Może dojść do zburzenia tego, co zbudowaliśmy od czasu po zaborach. Chciałabym, Na wszystkich prawnikach spoczywa obowiązek podtrzymywania – albo może już ratowania demokratycznego państwa prawnego. A nie całe społeczeństwo zdaje sobie z tego sprawy. Mamy obowiązek dotrzeć z tym przekazem do społeczeństwa. Media nie powinny zajmować się tylko wyłapywaniem newsów, ale powinny tłumaczyć społeczeństwu na czym polega demokratyczne państwo prawa. Powinniśmy krzewić prawdę. Nie możemy uciekać od trudnych pytań i zdecydowanych odpowiedzi. W takiej sytuacji, w której prowadzona jest kampania pomówień, kłamstw w przekazie medialnym. Musimy chronić nasz dorobek konstytucyjny i przeciwstawiać się niszczeniu nie tylko sądownictwa, ale tez demokratycznego państwa prawa – powiedziała Gersdorf.
Prof. Gersdorf została mianowana pierwszą prezes SN 30 kwietnia 2014 roku, o czym zadecydował ówczesny prezydent Bronisław Komorowski. Jest pierwszą kobietą na tym stanowisku. Kadencja pierwszego prezesa SN trwa sześć lat.
Małgorzata Gersdorf zasłynęła ostatnio z wywiadu dla Onetu. – Władza lansuje taki obraz, że sędziowie to tłuste koty, którzy opływają w luksusy za państwowe pieniądze. Spójrzmy od dołu. Przeciętny radca prawny zarabia więcej niż sędzia sądu rejonowego. 7 tys. to straszne pieniądze? Na tym szczeblu 70 proc. nominacji to kobiety. Zarobki nie są wystarczające, by mężczyźni podejmowali ten zawód. Nieco lepiej jest w sądach okręgowych, ale za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji. A co jest na samym szczycie? Dobry adwokat ma się lepiej niż sędzia Sądu Najwyższego – powiedziała. Zarobki pierwszego prezesa SN to... 27 tys. zł miesięcznie