– W historii wojskowej mieliśmy już wielonarodowe bataliony. Nigdy nie zostały użyte do celów, do których były powołane. Doświadczenia mamy więc złe, bo efektów nie było, a koszty ponieśliśmy ogromne – mówił w Telewizji Republika gen. Waldemar Skrzypczak, b. dowódca wojsk lądowych RP.
Zdaniem gen. Skrzypczaka powołanie brygady ma tylko wymiar polityczny. – Mieliśmy już takie wielonarodowe formacje, np. polsko-słowacką i polsko-duńską. Ich stworzenie nigdy nie przełożyło się na podniesienie zdolności wojskowych naszego kraju. A koszty ich utrzymania były ogromne – powiedział b. dowódca wojsk lądowych.
– Mnie interesuje inna rzecz: czy za deklaracją polityczną rządów Polski, Ukrainy i Litwy idą rzeczywiste zasady bojowego użycia tych tych formacji i czy ich stworzenie oznacza, że w razie agresji zostaną one użyte w działaniach zbrojnych – powiedział generał.
Pytany, czy LITPOLUKRBRIG może być użyty do działań bojowych na Ukrainie, gen. Skrzypczak powiedział: "Ta brygada nie ma takiego mandatu. Poza tym nigdy na obecność polskich żołnierzy na Ukrainie nie zgodzi się Rosja. Brygada ta może jednak prowadzić działania pokojowe, szkolić ukraińską armię i zabezpieczać operacje militarne poza utworzoną wczoraj strefą buforową".
Telewizja Republika pytała b. dowódcę wojsk lądowych, czy Polska powinna wysyłać broń na Ukrainę.
– Choć na szczycie w Newport sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen mówił, że Sojusz nie może dostarczyć Ukrainie sprzętu wojskowego, to zasugerował, ż mogą to uczynić poszczególne kraje członkowskie. Prezydent i rząd Polski od początku wspierają Ukrainę deklaracjami politycznymi, ale trzeba zrobić krok dalej i wesprzeć Ukrainę środkami walki, wysłać jej armii amunicję i podnieść jej zdolność militarną - odpowiedział gen. Skrzypczak.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Rasmussen: NATO przeznaczy 15 mln euro na pomoc Ukrainie
oraz
Nie będzie dostaw broni z Polski na Ukrainę? MON dementuje ukraińskie doniesienia