Przejdź do treści
Gdy Polska była pod okupacją... Jak wyglądały Święta Bożego Narodzenia?
Bundesarchiv, Bild 121-0278 / CC-BY-SA 3.0 via Wikipedia Commons

Przywykliśmy do rzeczywistości, w której Święta Bożego Narodzenia obchodzimy w rodzinnym gronie, konsumując wigilijne potrawy i ciesząc się tym czasem z najbliższymi. Musimy jednak pamiętać o tym, że nie zawsze tak było. Boże Narodzenie w czasach okupacji, były obchodzę w tragicznym nastroju. Mimo to, jak zaznaczył historyk z działu historycznego Muzeum Powstania Warszawskiego Michał Tomasz Wójcik w rozmowie z PAP, Warszawiacy robili, co mogli, aby kultywować świąteczne tradycje.

Święta Bożego Narodzenia obchodzone w Warszawie podczas okupacji były naznaczone tragizmem i smutkiem. "Działania Niemców, m.in. przemoc i terror wymierzone w ludność polską i żydowską, powodowały ogromne spustoszenie w psychice Polaków. Niełatwo było o tym wszystkim zapomnieć, nawet w święta Bożego Narodzenia", powiedział Michał Tomasz Wójciuk. Historyk wskazał również, że wiele rodzin spędzało święta w rozłące. "Należy pamiętać, że część żołnierzy Września ’39 przebywała w obozach jenieckich. Również część rodzin pozostała na terenie, który znalazł się pod okupacją sowiecką", przypomniał.

Historyk zaznaczył, że "tragizm był wyczuwalny podczas obchodów Bożego Narodzenia w każdym roku okupacji". "Wielka niepewność odnośnie do tego, co przyniesie nadchodzący czas, nie dawała o sobie zapomnieć. Były to zatem smutne święta", zwrócił uwagę Wójciuk. Pomimo rzeczywistości wojennej warszawiacy starali się jednak spędzić ten czas wyjątkowo. "Chciano zachować chociaż iskierkę nadziei. Starano się sprawić, żeby te święta naprawdę były świętami", podkreślił.

Przygotowanie wigilii w sytuacji kryzysu oraz niemożności kupienia różnych produktów spożywczych nie było jednak łatwym zadaniem. "Produkty starano się mimo wszystko zdobywać, chociażby na czarnym rynku, bądź zastępować tradycyjne potrawy czymś innym", zaznaczył Wójciuk. ­­­­

Podczas wigilii niewątpliwie nie mogło zabraknąć opłatka. "W zdobyciu opłatka pomagały chociażby parafie. Jeżeli natomiast opłatka zabrakło, to do podzielenia się z najbliższymi mógł posłużyć chleb", wyjaśnił historyk. "Znamy też relacje o pieczeniu opłatków w rodzinach. Tradycja dzielenia się opłatkiem – niezależnie od wojny – jest trwałym elementem wigilii i symbolem jedności", dodał.

Wygląd stołu wigilijnego również zależał od sytuacji finansowej gospodarzy. "Część warszawiaków, która miała możliwości wynikające ze statusu finansowego, była w stanie pozyskać różne produkty, które nie były jednak dostępne dla większości mieszkańców miasta", powiedział. Jak jednak dodał, "nawet zamożniejsza część warszawiaków ograniczała się do podstawowych potraw". 

W czasie okupacji spotkania wigilijne były jednak utrudnione ze względu na godzinę policyjną. "W różnym okresie była ona wyznaczana na różne godziny. W 1939 r. obowiązywała bardzo wcześnie, ponieważ od godz. 20. W 1940 r. została wyznaczona później, ponieważ obowiązywała od godz. 23, a rok później – od godz. 22. Z kolei w latach 1942-1943 znów obowiązywała od godz. 20", przypomniał badacz. 

Godzina policyjna uniemożliwiała również uczestniczenie w mszy św. pasterskiej. "Oczywiście w trakcie wojny pasterki były, ale nie w tym czasie, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, czyli o północy", wyjaśnił Wójciuk. Pasterki były odprawiane o godz. 6 rano 25 grudnia, czyli w czasie, kiedy godzina policyjna była zakończona, a po ulicach można już było chodzić.

Tradycyjnym elementem świąt Bożego Narodzenia jest choinka, której mimo okupacyjnej rzeczywistości nie mogło zabraknąć. "Choinka nie mogła być jednak jakoś spektakularnie oświetlona, ponieważ obowiązywało zaciemnienie i był zakaz oświetlania z uwagi na ewentualne naloty lotnicze, a Niemcy tego ściśle przestrzegali", zaznaczył rozmówca PAP. 

W 1944 r., w opuszczonym i zniszczonym po Powstaniu Warszawskim mieście, święta Bożego Narodzenia wyglądały jednak zupełnie inaczej. "W tym roku warszawiacy obchodzili święta rozproszeni po różnych miejscach – po upadku zrywu część została przesiedlona na inne tereny Generalnego Gubernatorstwa, części przypadł los pracowników przymusowych w III Rzeszy, a jeszcze inna część trafiła do obozów jenieckich i koncentracyjnych", wyjaśnił historyk. W Warszawie zostali jedynie robinsonowie. "Z ich wspomnień dowiadujemy się, że kultywowali oni tradycję Bożego Narodzenia, szczególnie Wigilii", zaznaczył Michał Tomasz Wójciuk.

PAP

Wiadomości

Zła i dobra wiadomość. Co z Wrocławiem?

Wrocław czeka ale nie ludzie. Bez wytchnienia umacniają wały

Uruchomiono dwa kolejne poldery zalewowe pod Wrocławiem

Usuwanie skutków powodzi. Jakie uprawnienia ma twój pracodawca?

Zmarł Toto Schillaci, bohater mistrzostw świata 1990

Libicki: Henning-Kloska wykazała się całkowitym brakiem wyczucia

Nie wstyd panu, panie Donaldzie?

Kosztowniak: Chaos, dezinformacja, degrengolada i upadek - tak w sytuacji kryzysowej działa Tusk

Szokujące słowa ekologa! Niemiecki wywiad werbował do protestów przeciwko budowie zbiorników retencyjnych!

Trump i Duda spotkają się w Amerykańskiej Częstochowie – kluczowe wydarzenie przed wyborami w USA

Dzisiaj informacje TV Republika

Dlaczego luksusowy resort w Jeleniej Górze przerwał wał powodziowy?

Kowalski: Tusk powinien być natychmiast zdymisjonowany

Myślano, że obok wiecu Trumpa są materiały wybuchowe. Policja wkroczyła do akcji

Jak doszło do eksplozji pagerów Hezbollahu?

Najnowsze

Zła i dobra wiadomość. Co z Wrocławiem?

Zmarł Toto Schillaci, bohater mistrzostw świata 1990

Libicki: Henning-Kloska wykazała się całkowitym brakiem wyczucia

Nie wstyd panu, panie Donaldzie?

Kosztowniak: Chaos, dezinformacja, degrengolada i upadek - tak w sytuacji kryzysowej działa Tusk

Wrocław czeka ale nie ludzie. Bez wytchnienia umacniają wały

Uruchomiono dwa kolejne poldery zalewowe pod Wrocławiem

Usuwanie skutków powodzi. Jakie uprawnienia ma twój pracodawca?