- Wszyscy, którzy widzieli zdjęcia z wczorajszego spotkania w Berlinie wiedzą, że polityka polskiego rządu poniosła klęskę - ocenił na antenie TV Republika Krzysztof Gawkowski, polityk SLD.
W niedzielę w godzinach wieczornych w Berlinie odbyło się spotkanie szefów dyplomacji Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji, którego celem było kryzysu na Ukrainie. Na spotkanie nie zostali zaproszenie przedstawiciele polskiego rządu. Sprawę tę komentowali na antenie Telewizji Republika Ryszard Czarnecki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości oraz Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
- Wszyscy, którzy widzieli zdjęcia z wczorajszego spotkania wiedzą, że ta polityka bez nadziei polskiego rządu poniosła klęskę - ocenił Gawkowski. Jak zauważył, miał on przewodzić ukraińskiej wolności, a w ostateczności został wykluczony z jakichkolwiek rozmów. - Zbankrutowaliśmy jako państwo, które może mieć jeszcze w tej sprawie jakikolwiek wpływ - dodał. - Obawiam się, że to wszystko, co słyszeliśmy przez ostatnie miesiące o naszej pozycji ma tyle wspólnego z prawdą, co stwierdzenie, że Rosja nie jest agresorem - skwitował. Polityk SLD podkreślił także, że w polskim rządzie brakuje też realnego pomysłu na pomoc Ukrainie.
Z kolei Ryszard Czarnecki zwrócił uwagę, że kiedy Radosław Sikorski brał udział w tego typu rozmowach, propaganda rządowa mówiła, że to świetnie, że jest w takim towarzystwie. - Teraz kiedy go nie ma też mówią, że jest świetnie - wskazał. Czarnecki podkreślił, że Polska jest jedynym krajem, który jest sąsiadem jednocześnie Rosji i Ukrainy i z tego powodu obecność jej reprezentantów na tego typu spotkaniach jest pożądana. - To, że nie ma tam przedstawicieli Cypru, Malty itp. to jest zrozumiałe, ale to, że nie ma polski jest absurdalne - ocenił. W opinii europosła PiS, zaistniała sytuacja jest oznaką słabości tego rządu, który przez długi czas przekonywał, jak silną ma pozycję na arenie międzynarodowej.
Czarnecki wskazał na możliwą jeszcze jedną przyczynę niezaproszenia szefa polskiej dyplomacji na berlińskie spotkanie. - Czasem decyzje w polityce są podejmowane emocjonalnie, bo ktoś kogoś lubi lub ktoś komuś nadepną na odcisk - mówił. - Czołowi politycy ukraińscy - w tym premier Jaceniuk - pamiętają, że Sikorski ich szantażował, że będą martwi. Kiedy do nich strzelali on im śmiercią groził - przekonywał. - Nie wykluczam więc, że kwestie personalne również mogły tu mieć wpływ - skwitował.
CZYTAJ TAKŻE:
Konsultacje berlińskie ws. Ukrainy bez udziału Polski