W przeddzień ujawnienia nowych dowodów w sprawie katastrofy smoleńskiej, do Polski przyjeżdża Komisja Wenecka. Gajcy: "Jeśli samolot był źle naprowadzany, to to będą nowe, poważne dowody w sprawie."
– Trudno mi oceniać opinie Komisji Weneckiej z punktu widzenia prawnego, bo nie jestem prawnikiem, ale trzeba przyznać, że wpisuje się ona w pewien kontekst polityczny. Dzisiaj istotny jest fakt ujawnienia listu, w którym sędziowie Trybunału Konstytucyjnego piszą, że nie chcą się już spotykać z Komisją Wenecką, bo wypacza ona ich działania. - mówi Gajcy.
– Wydaje mi się, że wizyta Komisji Weneckiej w Polsce nie jest zupełnie pozbawiona znaczenia, bo wydźwięk w Europie był do tej pory dosyć duży po każdej opinii wydanej przez ten organ. Warto przypomnieć, że do momentu objęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość opinie Komisji Weneckiej były dość łagodne, raczej coś zalecały, sugerowały, a obecnie, opinie dotyczące Polski są bardzo ostre. - zauważa Gajcy.
- W czwartek opinia publiczna ma poznać nowe materiały dotyczące katastrofy smoleńskiej i wtedy zobaczymy co zostanie ujawnione. Dziś już jednak coś wiemy, to są nagrania rozmów z kokpitu z których podobno ma wynikać, ze rzeczywiście polski samolot był nieprawidłowo naprowadzany. Jeśli z tych nagrań będzie czarno na białym wynikało, ze samolot był źle naprowadzany, to to będą nowe, poważne dowody w sprawie. - stwierdza Gajcy.
– Zupełnie nie dziwi mnie krytyka pod adresem filmu „Smoleńsk”, bo niesie on ze sobą bardzo konkretna tezę, że to był zamach. Po drugie uderza w media, które przedstawiały inna wersje wydarzeń. Obraz jednoznacznie wskazuje przyczyny katastrofy i kto za nią odpowiadał, więc gwałtowne reakcje mnie nie dziwią. - odpowiada Gajcy, zapytany o agresję w stosunku do filmu.