Gajcy: Okazuje się, że nie wszystkie pieniądze ludzi, którzy zaufali idei KOD-u, trafiały tam, gdzie trzeba
- Przez wiele miesięcy była nieoficjalna informacja, że istniał cennik, za to, aby liderzy opozycji mogli wejść na scenę podczas dużych imprez KODu. To była plotka niczym niepotwierdzona, jednak po zweryfikowaniu okazało się, że nie tylko Stowarzyszenie KOD płaciło na obsługę marszu 11 listopada, ale również Platforma Obywatelska i SLD. W przypadku PO jest to kwota rzędu 30 tys., w przypadku SLD – 15 tys. złotych - powiedział w "Republice po południu" dziennikarz portalu onet.pl, Andrzej Gajcy.
- Nasz artykuł jest obszerny i pokazuje nieprawidłowości w KOD, o których mówiło się od wielu miesięcy. Zaczynamy ten artykuł od stwierdzenia, że członkowie zarządu głównego KOD przerywają milczenie, ujawniają nieprawidłowości, z którymi zmagali się od miesięcy. Ten tekst tłumaczy wiele w kwestii tego, co działo się w KODzie, wewnętrznych tarć, o których się mówiło, pewnym elementem były też ujawnione przez nas faktury Mateusza Kijowskiego. My w tym tekście pokazujemy kolejną fakturę wystawioną przez MKM-Studio, firmę należącą do Mateusza Kijowskiego i jego żony. To dziewiąta faktura na identyczną kwotę ok. 15 tys. złotych. W styczniu Mateusz Kijowski deklarował, że nie ma więcej faktur, a my pokazujemy, że jest jeszcze jedna faktura. To taka wisienka na torcie w tym artykule – powiedział Andrzej Gajcy, dziennikarz portalu onet.pl. współautor artykułu „Z KOD ginęły pieniądze z kwest publicznych, faktury opłacały partie”.
- Pokazujemy, co działo się w KODzie przez wiele miesięcy i ta sytuacja sprawiła, że wielu wpływowych i prominentnych członków KODu, zasiadających w zarządzie, tak naprawdę ideowców, postanowiło przerwać milczenie i powiedzieć, co tak naprawdę działo się w Komitecie. Chodziło np. o zawyżane faktury, zaginione pieniądze z kwest publicznych, wrzucane przez ludzi do puszek, znikające protokoły z kwest. Opisujemy szereg nieprawidłowości, które miały miejsce – dodał Gajcy.
- Okazuje się, że nie wszystkie pieniądze ludzi, którzy zaufali Mateuszowi Kijowskiemu i idei KODu, trafiały tam gdzie trzeba – podkreślił Andrzej Gajcy. - Przez wiele miesięcy była nieoficjalna informacja, że istniał cennik, za to, aby liderzy opozycji mogli wejść na scenę podczas dużych imprez KODu. To była plotka niczym niepotwierdzona, jednak po zweryfikowaniu okazało się, że nie tylko Stowarzyszenie KOD płaciło na obsługę marszu 11 listopada, ale również Platforma Obywatelska i SLD. W przypadku PO jest to kwota rzędu 30 tys., w przypadku SLD – 15 tys. złotych – dodał dziennikarz.