- Środowisko sędziowskie jest jak korporacja, która kryje sędziów PKW, którzy w pełni odpowiadają za toczący się skandal wokół wyborów samorządowych - mówił w Telewizji Republika Piotr Gabryel, publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.
Wyrażamy głębokie oburzenie sformułowanymi pod naszym adresem zarzutami terroryzowania sędziów i namawiania ich do określonego orzekania w sprawach rozpoznawanych protestów wyborczych - napisali we wspólnym oświadczeniu Małgorzata Gersdorf, I prezes Sądu Najwyższego, Andrzej Rzepliński, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Roman Hauser, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego.
To reakcja na słowa Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane podczas Marszu W Obronie Demokracji i Wolności Mediów. Prezes PiS powiedział wówczas: „Fałszerstwem jest sytuacja, w której władza, gdy okazuje się, że wybory kończą się katastrofą (…) natychmiast rozpoczyna kampanię ukrywania tego faktu, wpływa na sądy, można powiedzieć: wręcz terroryzuje sądy i to z udziałem prezydenta i z udziałem prezesów sądów tych najważniejszych w Polsce”.
- Głos sędziów odbieram jako zupełnie niedopuszczalne ich zaangażowanie w politykę. To się nie dzieje od dziś. Jeszcze przed II tura wyborów, tuż po spotkaniu z Bronisławem Komorowskim, ci sami sędziowie orzekli, że wybory są ważne. Niby symbolizują władzę niezawisłą, a tak naprawdę wychodzą ze swojej roli. I to jest chore - ocenił słowa prezesów najważniejszych w Polsce sądów Artur Dmochowski z wydawnictwa „Słowa i myśli”.
Zdaniem innego publicysty, Janusza Rolickiego z „Faktu”, Kaczyński zakwestionował niezależność sądu i stąd taka reakcja sędziów. - Kaczyński nigdy się nie certoli i wygłasza opinie skrajne i wykraczające poza normę, a drugiej strony sędziowie są rozgoryczeni, bo spada ich prestiż - powiedział.
W opinii Dmochowskiego i Gabryela, środowisko sędziowskie samo na taką ocenę zapracowało.
- Na razie nie widzę, żeby którykolwiek sąd kwapił się ze sprawdzeniem głosów, które w wyborach samorządowych zostały uznane w komisjach za nieważne. Te głosy gdzieś w urzędach w workach po piwnicach są trzymane. Czekam zatem, aż któryś sąd sprawę rzetelnie zbada - powiedział Dmochowski.
- Boję się jednak, że będzie próba podtrzymania tego stanowiska, które jest teraz. Skandal wyborczy sędziowie po prostu przeczekają - wtórował mu Gabryel.