Policjanci zatrzymali 38-letniego Krzysztofa L., który zgłosił fałszywy alarm bombowy na jednej ze stacji metra w Warszawie. Mężczyzna telefonując pod numer alarmowy powiadomił o tym, że na stacji wybuchnie bomba. Za nieprawdziwe zgłoszenie odpowie także 31-latek, który twierdził, że w pociągu z Bielska-Białej do Wadowic, znajduje się terrorysta.
Mężczyzna, który zawiadomił, że na stacji warszawskiego metra podłożona jest bomba prawdopodobnie był pod wpływem alkoholu. Stację przeszukano pod kątem pirotechnicznym. Służby nie znalazły jednak żadnego niebezpiecznego ładunku. Sprawca fałszywego alarmu został ujęty w okolicach stacji Metra Ratusz Arsenał. W rozmowie z policjantami powiedział, że chciał sprawdzić reakcję funkcjonariuszy. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia funkcjonariuszy 38-latkowi może grozić kara nawet do 8 lat więzienia.
Terrorysta w pociągu?
Z kolei wczoraj zadzwonił mężczyzna, który informował o tym, że w pociągu relacji Bielsko Biała – Wadowice znajduje się terrorysta. Pociąg został zatrzymany na najbliższej stacji. Ewakuowano z niego 20 pasażerów, a następnie sprawdzono wszystkie przedziały. Przeszukanie nie ujawniło żadnych materiałów wybuchowych. Policjanci ustalili, że sprawcą fałszywego alarmu był 31-letni mężczyzna, bez stałego miejsca zamieszkania, czasowo przebywający na terenie Bielska - Białej.
Mężczyzna zostały zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. W chwili zatrzymania był nietrzeźwy, w jego organizmie znajdowały się blisko 2 promile alkoholu. 31-latek przyznał się do fałszywego zgłoszenia i jeszcze dziś usłyszy zarzuty. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 8 pozbawienia wolności. Decyzję o jego dalszym losie podejmie prokurator i sąd.
CZYTAJ TAKŻE:
Fałszywe alarmy bombowe w Modlinie i na Lotnisku Chopina. Sprawca zatrzymany
Fałszywy alarm w Modlinie. Sprawcy zapłacą za paraliż lotniska?