Przejdź do treści

Eksperci o kampanii: Rozczarowująca. Cofnęliśmy się do lat 90.

Źródło: Telewizja Republika/ youtube.com

Kampania w wyborach do PE była rozczarowująca, szczególnie w wykonaniu PO i PiS, brak w niej ważnych tematów europejskich, dominowały kwestie krajowe - oceniają eksperci. Ich zdaniem wpłynie to negatywnie na frekwencję wyborczą.

Ekspert ds. marketingu politycznego Eryk Mistewicz ocenił, że kampania do europarlamentu - w wykonaniu głównych partii politycznych - była źle przeprowadzona i niezrozumiała dla ludzi. Jego zdaniem plusem kampanii było powszechne użycie przez kandydatów nowych mediów.

- Euroentuzjaści nie opowiedzieli wyborcom, dlaczego powinni wziąć udział w wyborach, po co idą do Parlamentu Europejskiego, na co polscy eurodeputowani będą mieli wpływ, ani dlaczego te wybory są tak ważne, nie pokazali żadnego celu wyborczego - podkreślił Mistewicz.

Jak dodał, była to kampania, w której w marketingu politycznym cofnęliśmy się do lat 90. - zarówno jeśli chodzi o technikę spotów wyborczych, jak i przekaz, który był prezentowany. - To była zła kampania - ocenił ekspert.

"Wyborcy zobaczyli, jak Europa zostawiła Ukraińców samych sobie"

- Była to kampania pod wpływem wydarzeń na Ukrainie, ale niestety wyborcy zobaczyli, jak Europa zostawiła Ukraińców samych sobie, jak w czasie kryzysu działały instytucje europejskie, widzieli, że Europa nie dba o Europejczyków, o ludzi, którzy chcieli iść do Europy. To na pewno negatywnie wpłynie na frekwencję wyborczą - ocenił Mistewicz.

Jego zdaniem na niską frekwencję wpłynie też fakt, że w kampanii wyborczej - zamiast o ważnych sprawach europejskich - wyborcy dowiadywali się, jakie są apanaże europosłów, i o tym, że mają oni niewielki wpływ na to, co się dzieje w europarlamencie.

Kampania wpłynie na niską frekwencję

- Wyborcy widzieli, że kandydaci byli skupieni bardziej na walce o stanowiska i apanaże niż na konkretnej wizji tego, co chcą robić w Parlamencie Europejskim. 90 proc kandydatów dopiero poznaje Europę, pojawili się w wyborach trochę z przypadku, a ich niewiedza - która była obnażana przez media - przenosiło się też na innych kandydatów. To też wpłynie na niższą frekwencję wyborczą - dodał ekspert.

Pozytywnym zaskoczeniem było - według Mistewicza - użycie w kampanii do PE tzw. nowych mediów oraz zmiana komunikacji politycznej. - Właściwie wszyscy kandydaci są dzisiaj obecni na Twitterze, na Facebooku, wykorzystują nowe media, mniej stawiają na eventy i chodzenie od drzwi do drzwi, mniejszą rolę przyznają mediom tradycyjnym, próbują dotrzeć do populacji ludzi młodych - zaznaczył.

"Korwin-Mikke zadbał o to, żeby kampania nie była mdła"

Politolog z UW Olgierd Annusewicz uważa, że kampania do PE była nudna, dlatego że dyskusja odbywała się przede wszystkim na tematy krajowe, a o sprawach europejskich mówiono bardzo niewiele. - Kampania PiS i PO rozczarowuje - szczególnie jak na możliwości finansowe, którymi te partie dysponują, ale też ze względu na ich kompetencje i doświadczenie, politycy nie zrobili nic, co odwróciłoby losy kampanii - ocenił.

Jak dodał, kampania jest ciekawa, tylko w "dolnej połówce tabeli", czyli dzięki małym partiom, walczącym o przekroczenie progu wyborczego. - Kampania nie jest mdła, zadbał o to Janusz Korwin-Mikke, trochę też Janusz Palikot - ocenił Annusewicz.

- Kontekst ukraiński powoduje, że wielu obywateli - w obliczu kryzysu - skłania się do głosowania na duże, sprawdzone marki i minimalizowanie ryzyka. To powoduje, że małe ugrupowania, jak Twój Ruch, Solidarna Polska, Polska Razem, czy Kongres Nowej Prawicy muszą pokazać nadzwyczajną aktywność, aby przekonać wyborców, że głosowanie na nich nie będzie głosem straconym - zauważył ekspert.

Zdaniem Annusewicza kampania do PE jest traktowana przez duże partie jako wstęp do kampanii parlamentarnej w 2015 roku. Jak dodał, PO i PiS będą bardziej zadowolone z marginalizacji mniejszych ugrupowań, niż z tego, że któraś z nich wygra "o włos" - jednym, czy dwoma procentami.

"Na palcach jednej ręki można policzyć tych polityków, którzy mówią po co idą do Europy"

Jak przewiduje, można spodziewać się niskiej frekwencji w wyborach. - Politycy kompletnie nie potrafili wytłumaczyć wyborcom, co dzieje się w europarlamencie. Jeśli patrzymy na spoty wyborcze, to na palcach jednej ręki można policzyć tych polityków, którzy mówią po co idą do Europy. Ta kampania jest niezrozumiała dla ludzi - zaznaczył ekspert

- W sprawach krajowych tłuką się sztachetami, a w sprawach europejskich nie potrafią mówić w sposób zrozumiały, to powoduje obniżanie frekwencji wyborczej - podkreślił Annusewicz.

pap

Wiadomości

Biały Dom zamyka biura "różnorodności". Do środy wieczór

Sekretarz Stanu USA wbija Chinom pierwszy klin. Efekt Trumpa

Trump już wie, co zrobi, jeśli Putin odmówi negocjacji

Rosja wzywa Trumpa. Państwo schyłkowe stawia warunki

Trump ogłasza największy projekt infrastruktury AI w historii

Rosja zaczyna tonąć. Co ją ciągnie na dno?

Autorka Harry'ego Pottera do ideologów gender po dekrecie Trumpa

Liga Mistrzów. Majecki zatrzymał Aston Villę Casha

Sędzia nie może być tchórzem - mówi I Prezes SN Małgorzata Manowska

MŚ piłkarzy ręcznych. Pierwsze zwycięstwo Polaków

Amerykanie są w szoku słysząc o walce z wolnymi mediami w Polsce

Jabłoński: widać zdecydowane działania Trumpa. Dzisiaj nikt nie powinien psuć relacji z USA

Trzaskowski chwali się... spadkiem w sondażach

Stanowski chce być kandydatem, ale nie prezydentem

Wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożaru w tureckim hotelu

Najnowsze

Biały Dom zamyka biura "różnorodności". Do środy wieczór

Trump ogłasza największy projekt infrastruktury AI w historii

Rosja zaczyna tonąć. Co ją ciągnie na dno?

Autorka Harry'ego Pottera do ideologów gender po dekrecie Trumpa

Liga Mistrzów. Majecki zatrzymał Aston Villę Casha

Sekretarz Stanu USA wbija Chinom pierwszy klin. Efekt Trumpa

Trump już wie, co zrobi, jeśli Putin odmówi negocjacji

Rosja wzywa Trumpa. Państwo schyłkowe stawia warunki