Do szpitala im. Biegańskiego w Łodzi przewieziony został pacjent, który zgłaszał objawy sugerujące podejrzenie zakażenia wirusem eboli. Mężczyzna, który zadzwonił na pogotowie był nietrzeźwy - poinformował rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar. Prawdopodobnie to fałszywy alarm.
Mężczyzna, który zadzwonił na pogotowie i zgłosił objawy sugerujące podejrzenie zakażenia wirusem Eboli, był nietrzeźwy. Pacjent najprawdopodobniej nie ma Eboli - poinformował rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
- Ten pacjent nie był w Afryce Zachodniej - podkreślił Bondar. Dodał, że pacjent nie wyjeżdżał poza Europę w ciągu ostatnich ośmiu lat.
- To błąd lekarza, który stwierdził podejrzenie Eboli. Lepsza jest wzmożona ostrożność niż jej brak, ale to pokazuje, że wciąż trzeba zalecenia lepiej dystrybuować, bo widać że nie każdy lekarz wie, kiedy jest takie podejrzenie i jakie są kryteria - mówił Bondar w Radiu ZET.
Wojewódzki Specjalistyczny Szpital im. Biegańskiego w Łodzi to jedyna w regionie placówka przystosowana do leczenia pacjentów z najcięższymi chorobami zakaźnymi w warunkach izolacji.
Rzecznik łódzkiego Sanepidu Zbigniew Solarz powiedział PAP, że pogotowie otrzymało sygnał od samego pacjenta, a wskazane przez niego objawy nakazują podjęcie środków ostrożności. Według rzecznika mężczyzna pochodzi z rejonu Sieradza.
– Pacjent z rejonu Sieradza zadzwonił bezpośrednio na pogotowie i opisał takie objawy, które wskazują, że mogą to być symptomy choroby zakaźnej, również takiej, wobec której zastosowano procedury, czyli eboli. Został dowieziony w transporcie specjalistycznym bezpośrednio z domu do szpitala w Łodzi. Trwa z nim obecnie wywiad w szpitalu im. Biegańskiego – powiedział Solarz.
Dodał, że równolegle trwa postępowanie wyjaśniające i dochodzenie epidemiologiczne prowadzone przez służby sanitarne, sprawdzane są m.in. wszystkie kontakty pacjenta. – To jest mężczyzna, przed 40-tką – dodał Solarz. Nie potwierdził nieoficjalnych informacji, że pacjent niedawno wrócił z Niemiec. Dodał, że od pacjenta pobrany zostanie materiał biologiczny do badań. – Należy się spodziewać, że wyniki badań będą we wtorek – dodał. Według niego zostały zastosowane procedury ostrożnościowe, ale wskazane w takich sytuacjach.
Rzeczniczka szpitala Emilia Walz-Frankiewicz powiedziała, że nie udziela informacji w tej sprawie.
W szpitalu im. Biegańskiego istnieje Centrum Diagnozowania i Leczenia Chorób Zakaźnych. Pacjenci z najbardziej zakaźnymi chorobami są izolowani w szczególny sposób, przede wszystkim po to, by zapewnić bezpieczeństwo innym chorym oraz personelowi szpitala. Centrum posiada odrębne węzły sanitarne, specjalny obieg powietrza, wyciągi.
Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na gorączkę krwotoczną, której epidemia trwa od kilku miesięcy, zmarło na całym świecie prawie 3,5 tys. osób, w tym 678 w Sierra Leone. 7,5 tys. zostało zainfekowanych. Przeniesienie wirusa ebola następuje przez bezpośredni kontakt z krwią, wydzielinami i wydalinami osoby zakażonej.
W odróżnieniu do wirusa odry, ospy wietrznej lub grypy wirus ebola nie szerzy się drogą powietrzną. Transmisja wirusa ebola możliwa jest również od osoby zmarłej z powodu zakażenia oraz od zakażonych/padłych zwierząt np. małpy czy nietoperzy. Maksymalny okres wylęgania choroby to do 21 dni od chwili kontaktu ze źródłem zakażenia.