Dziś odbędzie się posiedzenie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w sprawie ważności wyborów parlamentarnych z 15 października 2023 r. Obecnie obóz rządzący i ich klakierzy nierzadko podważali legalność IKNiSP, choćby w gorącej sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
Zgodnie z przepisami, o ważności wyborów do Sejmu i Senatu rozstrzyga cały skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, na podstawie sprawozdania Państwowej Komisji Wyborczej z wyborów i opinii trójkowych składów co do poszczególnych protestów.
Uchwałę w tej sprawie SN ma obowiązek wydać nie później, niż 90 dniu po dniu wyborów, na posiedzeniu jawnym z udziałem Prokuratora Generalnego i przewodniczącego PKW. W posiedzeniu może brać udział publiczność i media.
Przed podjęciem takiej uchwały SN musi rozpoznać wszystkie protesty wyborcze. Termin na wnoszenie takich protestów upłynął 25 października br. Jak wówczas informowano, na końcówkę października było zarejestrowanych blisko 900 protestów wyborczych. Są one sukcesywnie rozpoznawane przez SN.
Co zrobi sejmowa większość?
Dzięki wynikowi wyborczemu z października i politycznej grze wyłoniła się w Sejmie nowa większość, która utworzyła rząd. Politycy z nią związani oraz ich akolici, często kwestionują legalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. a podstawy do tego upatrują w orzeczeniach europejskich trybunałów.
18 października w tekście opublikowanym na portalu prawo.pl, Krystian Markiewicz, sędzia Iustitii, twierdził, że ówczesna władza miała "pozornie legalne narzędzia, by nie oddać władzy utraconej w wyniku ewentualnie przegranych wyborów, a fakt, że o ważności wyborów decyduje IKNiSP, to zdaniem Markiewicza, "realne zagrożenie dla wolności i uczciwości wyborów w Polsce".
Nie dalej niż wczoraj, prezes Izby Pracy SN, Piotr Prusinowski, stwierdził, że w jego ocenie "Izba Kontroli Nadzwyczajnej sądem nie jest". W ten sposób uznano, że decyzja IKNiSP ws. odwołania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika od decyzji o uchyleniu mandatów poselskich "nie jest orzeczeniem SN".
Tym razem jednak, gdy Izba stwierdzi ważność wyborów, nie będą one przez wspomniane środowiska podważane? O tym zjawisku mówił kilka dni temu w programie Michała Rachonia Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
- Jeśli chodzi o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, to oni uznają jej orzeczenia np. w kwestii nieważności referendum, ważności wyborów itp. Jeśli coś jest dla nich korzystne, to mówią o "Sądzie Najwyższym". Jeśli coś im się nie podoba, to jest w TVN pasek "nieuznawana izba Sądu Najwyższego". To niszczące dla naszego państwa. Dzisiaj w Polsce totalna opozycja stała się totalną władzą, oni nie patrzą na prawo, ale siłowe egzekwowanie swojej woli politycznej - mówił Kaleta.