Jacek Żakowski zaczynał karierę dziennikarską w czasach PRL w miesięczniku (bardzo dobrym miesięczniku, dodajmy) oo. michalitów "Powściągliwość i Praca". Teraz ten publicysta, który w tamtych czasach żył z łaski Kościoła, a obecnie pisze w stworzonej przez komunistów w 1956 roku "Polityce", domaga się zburzenia w Warszawie pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego i, przy okazji, pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego.
„Gen autorytaryzmu jest głęboko zakorzeniony w polskiej świadomości. Nie wypleniliśmy go przez 30 lat. W Warszawie w dalszym ciągu stoi pomnik Piłsudskiego” - powiedział w youtube’owym programie Tomasza Lisa publicysta „Polityki” Jacek Żakowski. Nie były to jedyne szokujące słowa, jakie padły w dyskusji.
- Tusk byłby wariatem, gdyby chciał ten pomnik wywracać - odpowiedział Tomasz Lis.
- A ja bym chciał, żeby razem z pomnikiem Lecha Kaczyńskiego wywalić pomnik starego Piłsudskiego — szedł w zaparte Żakowski.
Na słowa publicysty „Polityki” odpowiedział w TVP Info prof. Henryk Domański. "Pytanie, kto jest dla panów Lisa i Żakowskiego wzorem do naśladowania. Panowie w tym zapamiętaniu i nienawiści do obozu rządzącego chyba nie zdają sobie sprawy z tego, co mówią, bo działają przeciwko sobie. Zapominają, kim są" - zauważył prof. Domański.
Swoją drogą to ciekawe, że Żakowskiemu przeszkadza Piłsudski, który pokonał bolszewików w 1920 roku i Lech Kaczyński, który ich następcom przeciwstawiał się niezłomnie aż do swojej tragicznej śmierci 10 kwietnia 2010 roku. Czy Żakowskiemu przeszkadza może wystąpienie Prezydenta na Westerplatte? W każdym razie uznanie Lecha Kaczyńskiego za "zwolennika autorytaryzmu" jest ogromną podłością. Pan chyba zapomniał, panie Żakowski, gdzie pan pracuje i kto powołał pana piśmidło do istnienia.