Około dwóch godzin trwało spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z liderem Solidarnej Polski Zbigniewem Ziobrą, które zakończyło się przed godz. 20 – poinformował rzecznik SP Patryk Jaki. Rozmowa odbyła się poza siedzibą PiS. Choć atmosfera spotkania była dobra, do porozumienia jednak nie doszło.
O planowanym spotkaniu Kaczyński-Ziobro media informowały od początku ubiegłego tygodnia; jednak politycy obu partii nie chcieli oficjalnie podać kiedy i gdzie dojdzie do rozmowy.
W poniedziałek od rana dziennikarze czekali przed siedzibą PiS na spotkanie Ziobro-Kaczyński, ale lider SP nie pojawił się przy ul.Nowogrodzkiej. Kaczyński spotkał się natomiast z szefem Solidarności Piotrem Dudą. Po godz. 16. prezes PiS opuścił siedzibę partii, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Jak ustaliła Rzeczpospolita, spotkanie choć przebiegało w dobrej atmosferze, nie przyniosło oczekiwanego porozumienia. Podczas rozmowy z władzami swojej partii Ziobro miał powiedzieć, że jest zadowolony ze spotkania i że docenia gest Kaczyńskiego.
Do porozumienia miało nie dojść ponieważ lider Solidarnej Polski miał przybyć na rozmowę z prezesem PiS z konkretnymi wyliczeniami pokazującymi jak porozumienie z jego partią poprawiłoby notowania Prawa i Sprawiedliwości. Według tych danych PiS miałby zyskać 25 dodatkowych miejsc we wszystkich sejmikach wojewódzkich, a w związku z tym partia Ziobry chciałaby otrzymać 16 z nich.
"Ziobryści" przygotowali podobne wyliczenia dotyczące wyborów do Sejmu, z których ma wynikać, że sojusz pozwoli na samodzielne rządy. - Każdy punkt procentowy powyżej 40 proc. poparcia przekłada się na ok. 20 posłów. Tak działa nasza ordynacja - tłumaczy informator "Rz".
Oczekiwania "ziobrystów" miały okazać się jednak zbyt wygórowane dla Jarosława Kaczyńskiego.
Przed spotkaniem media donosiły, że Kaczyński i Ziobro mają rozmawiać na temat poparcia wniosku PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska, nad którym debata odbędzie się w środę w Sejmie, a także o współpracy m.in. w wyborach samorządowych.
Kaczyński w niedawnej rozmowie z internetową telewizją PiS mówił o potrzebie konsolidacji partii prawicowych. – Jesteśmy za konsolidacją i ta ręka na pewno zostanie wyciągnięta i to już niedługo. Natomiast na pewno nie zgodzimy się na stworzenie takiego mechanizmu, który już przed wyborami może bardzo szkodzić, a który po wyborach, w razie sukcesu, może uniemożliwić rządzenie. Bo to rządzenie będzie bardzo trudne, wśród potężnego ataku. Bo ten system będzie się bronił – zaznaczył prezes PiS.
Z kolei Ziobro niedawno deklarował, że wobec "gigantycznej afery", jaką pokazały nagrania tygodnika "Wprost", jest życzliwie nastawiony do pomysłu stworzenia szerokiej koalicji prawicowej pod przewodnictwem PiS. Zastrzegł, że musiałyby być zachowane niektóre postulaty z programu gospodarczego SP oraz zagwarantowana autonomia tego ugrupowania.