Na kary 6,5 roku oraz 4,5 roku więzienia, a także 4,6 - 7 tys. zł grzywny skazał Sąd Okręgowy w Białymstoku dwie kobiety oskarżone o handel ludźmi oraz nakłanianie i doprowadzanie przemocą do uprawiania prostytucji w Wielkiej Brytanii.
Wyrok nie jest prawomocny. Ze względu na charakter sprawy, proces, który trwał 8 miesięcy, w całości był utajniony. Ponieważ utajnione były też wnioski stron z mów końcowych, nie wiadomo czy kary odpowiadają żądaniu prokuratury. W jawnej części uzasadnienia wyroku sąd o tym nie wspomniał. Skazane kobiety są siostrami, obie są tymczasowo aresztowane.
Akt oskarżenia w sprawie pierwszej z nich dotyczył przestępstw popełnionych od lipca 2002 roku do maja 2005 roku. Oskarżono ją o usiłowanie oraz handel ludźmi, nakłanianie oraz doprowadzenie przemocą do uprawiania prostytucji w Londynie, przywłaszczanie dowodów osobistych i paszportów, stosowanie wobec pokrzywdzonych gróźb w celu zmuszenia ich, by nie ujawniały informacji związanych z tym procederem.
Oskarżona była poszukiwana na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Została zatrzymana na terenie Wielkiej Brytanii i w lutym 2014 roku przekazana polskim organom ścigania. Druga z kobiet została oskarżona o to, że w okresie od września 2003 roku do maja 2005 roku dopuściła się handlu ludźmi, przetrzymywała w swoim domu w Londynie młode kobiety, nakłaniała je oraz doprowadzała przemocą do uprawiania przez nie prostytucji. Podobnie jak siostra, oskarżona była także o przywłaszczanie dowodów osobistych i paszportów oraz stosowanie wobec pokrzywdzonych gróźb, by nie ujawniały informacji związanych z tym procederem.
Oskarżone organizowały wytypowanym kobietom (kryterium były młody wiek i uroda) wyjazd do Londynu, obiecując zatrudnienie związane z opieką nad dzieckiem lub sprzątaniem mieszkań. Młode dziewczęta zainteresowane pracą za granicą były mieszkankami podlaskich miejscowości. Proponowano im zorganizowanie i sfinansowanie wyjazdu, mieszkanie w Wielkiej Brytanii. W rzeczywistości dziewczyny w Londynie były zmuszane do prostytucji w domach publicznych.
Jak podawała wcześniej prokuratora, gdy jedna z kobiet protestowała, była bita, kopana, szarpana za włosy, przypalana papierosem. Proceder się skończył, gdy jedna z dziewcząt z ukrywanego telefonu komórkowego wysłała sms-y do kraju, a rodzina zawiadomiła policję.
W jawnej części uzasadnienia wyroku sędzia Sławomir Cilulko m.in. wyjaśniał definicję handlu ludźmi. Mówił, że to nie tylko sprzedaż człowieka czy "dysponowanie" nim, ale wszelkie czynności, poprzez które dana osoba traktowana jest jak towar. Zaznaczył, że handel ludźmi to nie tylko transakcje skutkujące "przeniesieniem posiadania" osoby pokrzywdzonej, ale także czynności zmierzające do uzyskania faktycznego władztwa nad człowiekiem, np. werbunek czy dostarczanie w określone miejsce.
Na poczet kar sąd zaliczył obu oskarżonym okres ich tymczasowego aresztowania; starsza z sióstr jest aresztowana od 2,5 roku, młodsza - od blisko dwóch lat. Kilka lat temu w tej samej sprawie prawomocne wyroki skazujące zapadły wobec matki i krewnej oskarżonych.