To prawdziwa plaga w dużych miastach. Coraz więcej mieszkańców Krakowa, Warszawy, Wrocławia informują, że nie radzą sobie ze szczurami. Właściciel firmy deratyzacyjnej w Warszawie opowiada o szczurach wychodzących z toalet i przyznaje, że ludzie są zdesperowani.
Jak wiemy już rok temu polskie media obiegła informacja, ze zdjęciami plagi szczurów, jaka zaatakowała Wrocław. Wychodzące z każdego rogu ulicy stanowiły wielkie zagrożenie tak dla ludzi, jak i innych zwierząt np, psów.
Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się plagi wielu mieszkańców sięga "po radykalne metody, bo uważają, że nie sposób sobie z tym problemem inaczej poradzić".
Dziś najgorzej jest w Krakowie, gdzie "tego lata odnotowała drastyczne nasilenie szczurzej plagi. Gryzonie biegają po balkonach kamienic i bloków i przedostają się do mieszkań. Są problemem między innymi w Grzegórzkach, w okolicy Starego Kleparza i w samym centrum miasta np. na Plantach. Po akcji deratyzacyjnej, jak twierdzą mieszkańcy, pojawiło się jeszcze więcej intruzów" - pisze gazeta.pl.
Wielki problem stanowią silne śmiertelne trujące środki, które można kupić przez internet bez zezwolenia
- Tego typu preparaty są bardzo skuteczne, ale też śmiertelnie niebezpieczne. Fosforek glinu w zetknięciu z powietrzem i wilgocią zaczyna wydzielać fosforowodór, który działa jak cyklon B. Tymczasem ludzie bez namysłu kupują to w internecie, a potem wtykają na przykład w elewację domu, żeby pozbyć się gryzoni, stąd seria tragicznych zatruć - mówi w rozmowie z gazetą Dawid Markowski z firmy deratyzacyjnej Efekt DDD z Andrychowa.
Źródło: Gazeta Wyborcza