– Mamy oczywiste zjawisko, że mamy przyrost biurokracji, a więc dyrektyw i zapisów, a za tym nie idzie demokracja. Mamy zjawisko deficytu demokracji. Mam na myśli przede wszystkim kwestie instytucji politycznych – powiedział dr Kamil Zajączkowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Europeista ocenił, że Parlament Europejski nie jest tak mocno umocowany, jak parlamenty narodowe. Jak dodał, chociaż PE jest wybierany w powszechnych wyborach, to nie jest wybierany w powszechnych europejskich wyborach, a więc takich, gdzie jedno państwo, to jeden okręg wyborczy.
"Każde z państw ma własne interesy"
Według wykładowcy UW zjawisko to występuje już od lat 50. XX wieku, ponieważ w momencie tworzenia się wspólnot europejskich dyskutowano, czy mają być w nich przedstawiciele parlamentów narodowych, czy nie.
– Jeśli spojrzymy na system instytucjonalny UE, to wyróżniłbym kilku aktorów: Komisję Europejską, Radę UE i PE. Wszystkie decyzje zapadają na szczeblu instytucji. Mamy też państwa członkowskie. UE to klub, gdzie ścierają się różne interesy narodowe i trzeba o tym pamiętać. Każde z państw ma własne interesy i nawet wizyta Camerona pokazuje wyraźnie, że Wielka Brytania potrzebuje Polski i innych państw, które podobnie myślą – powiedział dr Zajączkowski.
Dzisiaj sojusznik, jutro nie?
Wykładowca UW ocenił także wizytę premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona w Polsce. Według niego za 12 miesięcy może on mieć zupełnie innych koalicjantów. Zdaniem politologa Brytyjczycy mają bardzo pragmatyczne podejście do stosunków międzynarodowych. – Wizyta Camerona z punktu widzenia Polski dzisiaj jest korzystna, ale nie możemy sobie zagwarantować, że za dwa lata w przeglądzie budżetu Wielka Brytania będzie miała podobne zdanie – dodał.
Europeista zwrócił także uwagę, że występują dwa modele integracji: model konfederalny oraz model federalny, który docelowo zakłada stworzenie unii politycznej. Według dr Zajączkowskiego powstanie unii politycznej nie jest równoznaczne z powołaniem "jakiegoś tworu typu UE, jako jedno państwo”. Jak dodał Europa będzie funkcjonować na przykładzie pewnych sprzeczności.
Referendum ws. Wielkiej Brytanii to gra polityczna
Dr Zajączkowski ocenił także, że propozycja Camerona ws. referendum nt. wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, to zwykła gra polityczna. Według niego brytyjski premier chciał uzyskać zwycięstwo u siebie w kraju oraz pewne korzyści w model integracji europejskiej. – Ciężko powiedzieć, jakie będą wyniki referendum, bo dzisiaj to 50 na 50 – zakończył.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Wizyta premiera Davida Camerona w Polsce
Szydło dla "The Times". "Zmiany w systemie zasiłków dla Polaków nie będą dobrze przyjęte"
Kaczyński spotkał się z Cameronem. "Jesteśmy usatysfakcjonowani"