W programie "Geopolityczny tygiel" dr Jerzy Targalski mówił dziś o sytuacji na Białorusi i tym, na ile rozgrywa ją Rosja. Czy rzeczywiście utrata władzy przez Łukaszenkę jest w interesie Putina?
- Demonstracje na Białorusi spotkały się w Polsce ze zróżnicowanym przyjęciem. Z jednej strony mamy tak skandaliczne stanowisko jak „Matki Kurki” czyli pana Piotra Wielguckiego, który na swoim portalu Kontrowersje.net stwierdził, że Białorusini byli, są i będą niewolnikami, a ponieważ są genetycznymi niewolnikami, to nigdy żadnego państwa normalnego nie stworzą, dlatego niewola im się należy - wskazał politolog.
– Z drugiej strony mamy nie tylko zwolenników Rosji, ale przede wszystkim ludzi przerażonych, którzy padli ofiarą rosyjskiej akcji dezinformacyjnej i uważają, że zmiana władzy na Białorusi, obalenie Łukaszenki, stanowić będzie wstęp do przyłączenia Białorusi do Rosji, a co za tym idzie – pojawienia się wojsk rosyjskich na granicy z Polską. Dlatego uważają, że dopóki Łukaszenka jest u władzy, to wojska rosyjskie na polskiej granicy się nie pojawią, dlatego trzeba patrzeć przez palce na wszystkie jego zbrodnie i pomóc mu utrzymać się u władzy, bo to leży w naszym interesie politycznym - dodał.
– Jest to oczywiście błędne podejście do sprawy, wynikające oczywiście z podatności Polaków na rosyjską propagandę. Rosjanie całkowicie kontrolują wojska białoruskie, mają wspólne dowództwo i nie ma tutaj żadnej odrębności faktycznej. Tak jak pisał Marek Menkiszak, Rosja kontroluje wojskowo Białoruś - ocenił dr Targalski.
– Główny problem polega więc na tym, jak przekonać Zachód – w tym Polaków, że obalenie Łukaszenki będzie korzystne dla Rosji. W zeszłym roku mieliśmy manewry Zapad, gdy cała rosyjska agentura na Zachodzie krzyczała, że to wstęp do inwazji na Białoruś. Ja uważałem, że żadnej inwazji i zajęcia Białorusi nie będzie i wyszło na moje. A ostatnio mieliśmy operację pod tytułem wagnerowcy, których Rosja przerzuciła na Białoruś - podkreślił.
– Gdyby mieli oni odegrać inną rolę niż cyrkowo propagandową, to nie łaziliby po lesie, bo łażenie po lesie nic nie daje w naszych czasach, tylko zajęliby się raczej organizowaniem ewentualnych zamieszek w miastach. No ale pojechali sobie do lasu, żeby nikomu nie przeszkadzać, a już zwłaszcza Łukaszence, i żeby można było całą tę sprawę wykorzystać jako amunicję propagandową: patrzcie, Rosja przygotowuje się do inwazji na Białoruś, więc trzeba natychmiast, na wszelkie sposoby pomagać Łukaszence. Oczywiście, można by było pomóc Łukaszence i patrzeć przez palce na to, że to jest reżim autorytarno-totalitarny, tyle że Łukaszenko musiałby chcieć współpracować z Zachodem. Nie mógłby jednak poprzestawać na takich symbolicznych gestach, bo tu chodzi o zdecydowane przejście na stronę Zachodu - dodał.
– A tego Łukaszenka dokonać nie chce i nie może, gdyż jest związany z Rosją tysiącami nici i swoich własnych, prywatnych interesów finansowych, więc pozostaje mu tylko gra - ocenił Jerzy Targalski.
– Główny problem Putina to nie to, że Łukaszenko jest u władzy, tylko to, że jest nieposłuszny. A w każdym razie – nie jest posłuszny tak, jakby sobie tego Putin życzył - podkreślił gospodarz programu "Geopolityczny tygiel".