- Podejrzewam, że za parę dni osoby, które chcą na protesty, jeżeli te protesty nie wygasną same z siebie, będą spotykać się z presją społeczną otoczenia, żeby przestały tam chodzić, ponieważ wszystkich mogą zarazić - powiedział w Polskim Radiu 24 dr Krzysztof Karnkowski z "Gazety Polskiej Codziennie"
Od kilku dni w całej Polsce trwają demonstracje po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej. Służby porządkowe oraz rząd przypominają o obostrzeniach związanych z pandemią. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował o nieuczestniczenie w ulicznych protestach ze względu na zagrożenie epidemiczne.
Zdaniem Krzysztofa Karnkowskiego "bardziej konsekwentne niż dotąd egzekwowanie przepisów (przez policję - red.) jest kluczowe". - Widać, że bardzo szybko wzrasta liczba nowych przypadków. Nie ma się co oszukiwać. Musi mieć to związek z pęknięciem społecznych hamulców, zaniknięciem lęku - mówił.
"Presja społeczna" na protestujących?
- Podejrzewam, że za parę dni osoby, które chcą na protesty, jeżeli te protesty nie wygasną same z siebie, będą spotykać się z presją społeczną otoczenia, żeby przestały tam chodzić, ponieważ wszystkich mogą zarazić - mówił gość PR24.
Publicysta przyznał, że już spotkał się z relacjami znajomych, że byli proszeni przez bliskich i sąsiadów oraz sąsiadki, by pozostali w domach. - Jest pewien lęk społeczny może wygasić te protesty tam, gdzie nie jest w stanie tego zrobić sama władza - ocenił.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie