– Ukraina ma prawo liczyć na to, że może być dozbrojona, dlatego że jest obiektem agresji. Ale to przecież nie Polska, tylko te główne kraje Zachodu powinny zdobyć się na odwagę – mówił prof. Roman Kuźniar, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Nasza wojna
Kuźniar na antenie RMF FM stwierdził, że wojna w Donbasie to także „wojna Europy”. – Europy i Polski, dlatego że wojna prowadzona przez Rosję jest niewątpliwe zamachem na europejski porządek - porządek prawny, instytucjonalny. Zresztą Putin jest bardzo otwarty, jeśli chodzi o odkrywanie swojej intencji. Nie chodzi tylko o kawałek Ukrainy, ale chodzi rzeczywiście o kwestionowanie logiki europejskiego porządku. Tego, który został ustalony, także z udziałem Rosji, po roku 1989 – wyjaśniał doradca prezydenta.
Broń dla Ukrainy
Zapytany, czy Zachód powinien dostarczać Ukrainie broń, stwierdził: – Tak, my tak uważamy, pan prezydent tak uważa, ja tak uważam, wielu ludzi w Polsce tak uważa.
Dopytywany, dlaczego więc w Polsce mówi się o tym po cichu, a stanowisko w tej sprawie jest niejasne, Kuźniar wyjaśniał, że „to nie jest komfortowa sytuacja”. – Musimy sobie walnie powiedzieć, że to nie jest taka kaszka z mleczkiem podjęcie decyzji o tym, że dozbrajamy Ukrainę, chociaż Ukraina ma prawo liczyć na to, że może być dozbrojona, dlatego że jest obiektem agresji – mówił. – Ale to przecież nie Polska, tylko te główne kraje Zachodu powinny zdobyć się na odwagę, dlatego że one są narażone na przeciwdziałanie ze strony Rosji w tej sytuacji – dodał.
Doradca Komorowskiego podkreślał, że „tu chodzi o spowodowanie zdolności Ukrainy do obrony przed agresją”. – Tutaj trzeba być transparentnym, trzeba być otwartym, trzeba mówić Rosjanom, światu, rosyjskiemu społeczeństwu: nie chodzi o nic więcej, tylko o powstrzymanie przed waszą agresją, chodzi o broń defensywną – tłumaczył.
Polska nieobecna w Mińsku
Prof. Kuźniar dopytywany, czy Polska powinna brać udział w rozmowach w Mińsku, mówił: – Żeby co, żeby później łykać wstyd tej porażki? Tego ułomnego porozumienia?
– To nie jest tak, że wszyscy muszą brać w tym udział. My jesteśmy bardzo wyraziści, robimy dla Ukrainy bardzo wiele na innych polach, także nie musieliśmy być w Mińsku – ocenił doradca prezydenta. Usprawiedliwiając nieobecność Polski w Mińsku, podkreślał, że „teraz trzeba byłoby świecić oczami przed światem za coś, co rzeczywiście jest nieudanym porozumieniem, ułomnym porozumieniem”. – Nie uważam, że warto było w tym brać udział – ocenił.