Po opublikowaniu przez „Gazetę Wyborczą” stenogramów rozmów z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego politycy opozycji jak zwykle wyrazili oburzenie. Zaczęli nawet pisać donosy do prokuratury. Zawiadomienie złożyli też pełnomocnicy Geralda Birgfellnera. Ale jest problem – zabrakło nośników z nagraniami, które tak poruszyły posłów PO, Ryszarda Petru i mec. Romana Giertycha. – Nie zostały dołączone do zawiadomień – potwierdził „Codziennej” prokurator Łukasz Łapczyński.
Pod koniec stycznia „Gazeta Wyborcza” zainicjowała serial pt. „Taśmy Kaczyńskiego”. Pierwsza publikacja, zapowiadana jako bomba, okazała się kapiszonem albo – jak ocenił premier Mateusz Morawiecki – „największym niewypałem odkrytym po II wojnie światowej”. Pojawiły się liczne komentarze, że tą publikacją „Wyborcza” jedynie potwierdziła, iż prezes Jarosław Kaczyński zawsze działa w granicach prawa.
Niektórzy jednak podkręcali emocje. Najpierw Ryszard Petru złożył doniesienie do prokuratury. To samo zrobili posłowie PO. Nie inaczej pełnomocnicy Austriaka Geralda Birgfellnera – Roman Giertych i Jacek Dubois...
CZYTAJ WIĘCEJ W NAJNOWSZYM WYDANIU "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE"
Serdecznie polecamy czwartkowe wydanie "Codziennej".
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 6 lutego 2019
Więcej na naszej stronie internetowej https://t.co/1HYRtW12l0 #GPC pic.twitter.com/uRLfwQoVmB