— Powstańcy to byli młodzi ludzi, którzy chcieli zakładać rodziny, mieć dzieci, kończyć studia czy wreszcie znaleźć dobrą pracę. Bardzo im to utrudniano i traktowano ich, jako gorszych — mówił historyk na antenie Telewizji Republika. Piotr Dmitrowicz był gościem Marcina Bąka w „Wolnych głosach wieczorem”.
– Rocznica Powstania Warszawskiego to nie jest tylko jeden dzień w roku. Jutro rocznica wybuchu powstania, ale przecież walki trwały 63 dni. Poza tym miały swoje następstwa, o których warto pamiętać. Zginęło wielu, bardzo wielu ludzi, bohaterów – mówił Piotr Dmitrowicz.
– Jeśli mówimy o zakłamaniu, wielokrotnie powstańców i samo powstanie skazywano na klęskę. Nie tylko po nim, ale również w trakcie. Pamiętajmy, że do 1956 roku nie obchodzono tej rocznicy. Wspominanie o nim ściągało na ludzi kłopoty, nawet można było stracić życie za bycie powstańcem. Ci ludzie byli cenzurowani czy prześladowani nawet do 1989 roku – dodał historyk na antenie Telewizji Republika.
Jak stwierdził, powstańcy to byli młodzi ludzi, którzy chcieli zakładać rodziny, mieć dzieci, kończyć studia czy wreszcie znaleźć dobrą pracę. Bardzo im to utrudniano i traktowano ich, jako gorszych.
– Jeśli spojrzymy na losy osób, które w latach PRL-owskich starały się „prostować rzeczywistość”, to widzimy, że powstanie było porażką. To tzw. pedagogika wstydu, która wykorzystuje Powstanie Warszawskie czy losy Armii Krajowej do obecnej polityki. Można ją kreować w sposób, w który jest nam wygodniej – zaznaczył.
Historyk dodał, że przełomowym momentem, w którym powstanie zaistniało w przestrzeni publicznej, było otwarcie Muzeum Powstania Warszawskiego. – Teraz młodzi ludzie nie tylko pamiętają, ale też są dumni i chwalą, pamiętają o bohaterach. Ci ludzie zasługują na nasz szacunek – mówił.
– Powstanie jest elementem, które składa się z wielu, spektakularnych i mniejszych historii. Każde może być powodem do dumy. Odbicie „Gęsiówki”, czy zabranie dwóch niemieckich czołgów. Każdy żołnierz niesie za sobą swoją historię – dodał na koniec.