Kryzys demograficzny: kandydaci mówią o lęku, wartościach i chaosie

Kryzys demograficzny to nie tylko problem statystyk – to sygnał alarmowy o stanie społeczeństwa. W drugiej rundzie debaty prezydenckiej kandydaci mierzyli się z pytaniem, dlaczego Polacy nie chcą mieć dzieci. Padały różne odpowiedzi: brak mieszkań, rozpad wspólnoty, strach, a nawet upadek męskości. Ale jedno łączyło wszystkie głosy - przekonanie, że Polska się wyludnia, bo coraz mniej ludzi widzi tu przyszłość.
Diagnozy pełne niepokoju
Temat dzietności zdominował drugą rundę pytań od widzów. Kandydaci nie szukali poprawnych odpowiedzi, ale wskazywali głęboko różne przyczyny - od ekonomicznych po cywilizacyjne.
Karol Nawrocki postawił sprawę jasno: punktem wyjścia są wartości i podatkowe ulgi.
- Fundamentem rozważań o tym, aby było nas więcej, a nie mniej są oczywiście wartości i wspieranie polskich rodzin. W moim programie odnoszę się do walki z kryzysem demograficznym za sprawą kontraktu podatkowego, czyli zwolnień z podatków dla rodzin posiadających dzieci. Problem dotyka małe i średnie miasta. Trzeba zrobić wszystko, aby właśnie one nie znikały z mapy Polski
- powiedział.
Z zupełnie innej strony podszedł do sprawy Adrian Zandberg, akcentując państwową odpowiedzialność za ludzi w trudnej sytuacji.
- Musimy postawić na pomoc osobom nieporadnym, starszym i niepełnosprawnym. Jeśli państwo tego nie robi, to źle się to potem kończy. Potrzebny jest państwowy program budowy mieszkań, aby dzieci rodziło się więcej
- skonstatował.
Marek Jakubiak wyraził jednak sceptycyzm wobec prostych odpowiedzi opartych na infrastrukturze.
- Z tym problemem mierzy się cała Europa. Młodzi ludzie z Polski wyjeżdżają na Zachód i tam mają dzieci. Jak wybudujemy mieszkania, wcale nie będzie w porządku. Bo samo mieszkanie nie powoduje, że zwiększa się liczba dzieci
- tłumaczył.
Strach, wojna, niepewność – czyli kiedy nie rodzą się dzieci
Grzegorz Braun nie miał wątpliwości. W jego diagnozie to państwo samo generuje lęk, który blokuje decyzje o zakładaniu rodziny.
- Gdy zwiększymy bezpieczeństwo, wróci Polakom ochota na posiadanie rodziny. Dziś państwo sprowadza niebezpieczeństwo. Importuje migrantów, dewastuje gospodarkę zielonym ładem i wpycha nas do wojny. Nic dziwnego, że Polacy uciekają za granicę z biznesami i z życiem. Państwo musi zacząć zajmować się bezpieczeństwem
- mówił.
W podobnym tonie wypowiedział się Włodzimierz Woch, sięgając po kontrast historyczny.
- Jak to się działo, że w latach 70. i 80. w biedzie rodziło się tak dużo dzieci? Odpowiedź jest jedna: Nikt mnie nie straszył wojną, migrantami, pandemią. Politycy stosują prymitywne narzędzia socjotechniczne, aby trzymać społeczeństwo pod butem. Skandalem jest mówienie, że mężczyźni nie zajmują się dziećmi…
- wyjaśniał.
Stabilność i kultura społeczna
Joanna Senyszyn powołała się na dane, ale też zwróciła uwagę na zmęczenie społeczną rolą kobiety.
- Badania wykazują, że stabilność mieszkaniowa zwiększa prawdopodobieństwo decyzji o posiadaniu dziecka o 40 procent. Powinny budować je miejskie spółdzielnie mieszkaniowe. Młodzi ludzie nie będą musieli mieć wtedy zdolności kredytowej. Inna sprawa to to, że mężczyźni nie chcą pomagać kobietom wychowywać dzieci. Poza tym w Polsce jest cały czas model matki Polki, cierpiętnicy
- mówiła.
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia, mówił tak - jakby nie był w rządzącej koalicji. Zapowiadał sprawy, które rząd w którym jego partia jest koalicjantem, nawet nie próbuje rozwiązać.
- Trzeba wypracować strategię i plany ze wszystkimi siłami politycznymi. 800 plus nie załatwia sprawy. Tanie mieszkania na wynajem i komunalne, których nie można sprzedawać. Poza tym opieka okołoporodowa i żłobek w każdej gminie. Cały ten ekosystem spowoduje, że Polacy będą chcieli mieć dzieci
- skonstatował.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X