Prezydent znów wraca do polowania – taką informację podał jeden z myśliwych, który poluje wraz z prezydentem. – O miejscu polowania wie kilka osób, BOR przygotowuje takie miejsca. Komorowski przyjeżdża w jedno z nich i poluje w zaufanym gronie – powiedział myśliwy z otoczenia Bronisława Komorowskiego.
Jak podają oficjalne źródła, Komorowski nie polował na zwierzęta odkąd objął urząd prezydenta, ale według tabloidu „Fakt” oświadczenie prezydenta o rezygnacji z myślistwa jest tylko teoretyczne. Polowania mają odbywać się we północno-wschodniej części Polski.
Jak podaje jeden z towarzyszy Komorowskiego, łowy odbywają się w bardzo intymnej atmosferze i nawet w najbliższej rodzinie nikt nie wie, co szykują. Według niego nie ma też zdjęć z prezydentem i trofeami. – Tydzień przed jego (red. Komorowskiego) przyjazdem w lesie niemal za każdym drzewem można było spotkać borowców – twierdzi inny myśliwy.
Jak podaje dziennikarz śledczy Cezary Gmyz, który zajmował się sprawą polowań Komorowskiego „jest rzeczą oczywistą, że prezydent jest uzależniony od polowania”. – To jest pewien rodzaj nałogu. Kiedy zapowiadał, że przejdzie na bezkrwawe łowy za pomocą aparatu fotograficznego, to cały czas traktowałem to jako żart – uznał. – Od dłuższego czasu dochodziły mnie słuchy, że Komorowski organizuje polowania w ścisłym gronie i w tajemnicy, co może potwierdzić fakt, że nigdy nie stracił on członkostwa w kole łowieckim – dodał dziennikarz.
Sam Bronisław Komorowski uważa, że polowanie nie jest czymś złym oraz podkreśla, że myśliwskie tradycje w jego rodzinie są przekazywane z pokolenia na pokolenie. – To nie była moja decyzja, tylko komunikat osób organizujących moją kampanię, ale był, więc cierpię z pokorą – przyznał prezydent. Przed wyborami doradcy głowy państwa uznali, że polowanie może zaszkodzić jego wizerunkowi.