Czas zerwania linii energetycznych niezgodny z czasem katastrofy! Do tego sfałszowane dokumenty! ZOBACZ najnowsze fakty o Smoleńsku
Gościem red. Anny Marii Szczepaniak w najnowszym odcinku programu 10/04/2010 FAKTY był Tomasz Ziemski, przewodniczący zespołu analiz i rekonstrukcji w podkomisji smoleńskiej.
– W zeszłym odcinku omawialiśmy problem zerwanej linii energetycznej przy ul. Gubienko. Dwóch linii energetycznych średniego i wysokiego napięcia i starałem się tam wykazać, że zerwanie nie miało związku z przelotem samolotu, ponieważ druty tej linii energetycznej zostały zerwane poza obszarem gdzie były zniszczenia terenowe związane z przelotem tego samolotu, gdzie spadały odłamki. Jeden ze słupów był pochylony w kierunku północnym, wspornik z izolatorem też był odchylony w kierunku północnym, to świadczyło o tym, że mogło się tak zdarzyć, ze upadająca końcówka oderwanego lewego skrzydła upadając na ziemię zahaczyła o taki przewód i spowodowała takie odgięcie- przypomniał gość Anny Marii Szczepaniak.
– Dzisiaj omówimy temat również związany z tymi słupami i linią energetyczną, ten temat został podjęty przez Siergieja Amielina w jego książce pt. "Ostatni lot", która ukazała się na jesieni 2010 roku. Tam jest poruszony temat taki, że dostał informację od swojego znajomego, który pracował w stacji energetycznej w Smoleńsku, informację z czasem awarii tej linii i okazało się według tego protokołu, że czas zerwania tej linii energetycznej to była 10:39:35, a więc około pół minuty wcześniej niż wydarzyła się katastrofa. Zasiał zamęt w głowach ludzi którzy interesowali się katastrofą, jaki był faktyczny czas tej katastrofy. Pan Siergiej Amielin w swojej książce określił to bardzo decyzyjnie i dobitnie:
"W ustaleniu godziny katastrofy co do sekundy pomogli mi miejscowi energetycy. Jak już pisałem przy okazji omawiania ostatnich sekund lotu tupolewa, tuż przed upadkiem samolot zerwał linię energetyczną. Ponieważ monitoring stanu sieci prowadzony jest nieprzerwanie, wszystkie awarie są automatycznie rejestrowane przez czujniki i specjalny program, a także zapisywane na nośnikach cyfrowych. Jeden z przyjaciół przesłał mi kopię dokumentu stwierdzającego wyłączenie linii energetycznej WŁ-602, która została zerwana podczas upadku samolotu. Jest to dokument oficjalny, znajdują się na nim podpisy członków komisji ( m.in. przedstawicieli administracji obwodu i państwowego nadzoru technicznego), która przyjechała na miejsce katastrofy i badała przyczyny uszkodzenia linii. Jak wynika z dokumentu, o 10:39:35 zadziałał automat zabezpieczający podstację elektryczną i linia energetyczna została wyłączona. Na zdjęciach zrobionych 10 kwietnia 2010 roku wyraźnie widać zerwane przewody"
– Przed komisją na miejsce katastrofy udała się brygada robocza, która miała ustalić co się stało, jak do tego doszło i opisać miejsce zdarzenia. Już ta brygada, która przyjechała naprawiać to uszkodzenie, ona według protokołu przyjechała o 14:05, napisała w swojej notatce, że przewody zostały zerwane między słupem numer 3 a 4. Ponieważ są one podpisane to od razu zobaczyliśmy na podstawie zdjęć, że ta numeracja tych słupów jest zgodna, natomiast protokół jaki brygada przedstawiła już nie. Oni przyjechali o 14:05 i opisali to, że linia jest zerwana między słupem nr 3 i nr 4. W rzeczywistości linia była zerwana między słupem numer 2 a 3. Trudno posądzać brygadę remontową, że nie mogła odczytać numerów ze słupów, to jest jedna zadziwiająca rzecz. Natomiast druga to to, że również ta brygada podała, że 10 metrów od słupa nr 4 znajduje się jakiś odłamek samolotu, czyli ta oderwana końcówka lewego skrzydła. Okazuje się, że ta oderwana końcówka lewego skrzydła znajduje się około 10-15 metrów, ale od słupa nr 3- powiedział przewodniczący zespołu analiz i rekonstrukcji.
– To zrobiła brygada remontowa, a dopiero później przyjechała ta wysoka komisja i ta komisja w pełni rozciągłości potwierdziła ten fakt i w swojej, już urzędowej notatce, napisała że linia została przerwana między słupem nr 3 i 4, a więc poświadczyła nieprawdę, którą napisała brygada remontowa w notatce. Wygląda to tak jakby i komisja i brygada remontowa w ogóle nie była na miejscu zdarzenia- ocenił Ziemski w Telewizji Republika.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM: