Czarnecki: Prezydent Duda nie jedzie do Waszyngtonu, by opowiadać o "bigosowaniu" czy pilnowaniu żony, ale po konkrety. Nie jako "turysta", ale głowa państwa
Gościem redaktor Katarzyny Gójskiej w programie „W Punkt” na antenie Telewizji Republika był dziś europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki.
Już w środę prezydent Andrzej Duda złoży wizytę w Waszyngtonie i będzie rozmawiał z prezydentem Stanów Zjednoczonych, Donaldem Trumpem. O tę właśnie wizytę, będącą już 11. spotkaniem dwóch ubiegających się o reelekcję przywódców Polski i USA prowadząca zapytała swojego gościa. Redaktor Gójska poprosiła europosła Czarneckiego o odniesienie się do wypowiedzi niektórych polityków opozycji, którzy, jak np. lider PO, Borys Budka, sugerowali, żeby prezydent nie podejmował na tym spotkaniu zobowiązań ani wiążących decyzji, ponieważ takie sprawy powinny być podejmowane w Polsce.
– To coś nowego, bo do tej pory wydawało się, że politycy opozycji, jak nie ulica to zagranica. Bardzo często szukali pomocy w Brukseli, Strasburgu, a także Berlinie i Paryżu, często podchwytując wszystkie niechętne polskim władzom komentarze polityków i środowisk politycznych w Europie i poza nią- ocenił Czarnecki.
– Rozumiem, że kampania wyborcza rządzi się własnymi prawami, ale to naprawdę wielka sprawa, że prezydent mocarstwa nr 1 na świecie przyjmuje jako pierwszego przywódcę od przeszło trzech miesięcy, od początku pandemii koronawirusa, właśnie prezydenta Andrzeja Dudę- dodał.
– To gigantyczny sukces i oczywiście prezydent Andrzej Duda nie jedzie tam jako turysta, ale jako głowa państwa, jako polityk, który będzie rozmawiał o konkretach, o polskich interesach, tak samo prezydent Trump będzie bronił interesów amerykańskich. Ale obaj prezydenci będą mówili o tzw. common interest, czyli wspólnym interesie obu państw- podkreślił polityk.
Prowadząca pytała również o sugestię polityków opozycji, jakoby wizyta głowy państwa polskiego w Waszyngtonie miała dotyczyć rozmieszczenia broni nuklearnej w Polsce, jak również przekonywanie, że to dzięki decyzjom podjętym za rządów PO-PSL i prezydentury Bronisława Komorowskiego amerykańskie wojska znalazły się w Polsce.
– Oczywiście, każdy ma swoją tradycję. Platforma Obywatelska, jak przypomnę, ma tradycję, w której prezydent Bronisław Komorowski mówił o bigosowaniu, polowaniach, szczerości w małżeństwie osłupiałemu prezydentowi Obamie. Myślę, że takie wygłupy nie będą udziałem prezydenta Andrzeja Dudy, który nie jedzie do Waszyngtonu jako turysta polityczny, ale jedzie po konkrety, cluedo tej wizyty będą kwestie militarne, geopolityczne, energetyczne- wyliczał europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Ja tylko przypomnę, że na szczycie NATO w Newport, w Walii owszem, stwierdzono, że wojska amerykańskie w Polsce będą, ale to miały być i były ilości śladowe. Po tym szczycie NATO w Warszawie, a potem wizytach prezydenta USA Donalda Trumpa i wiceprezydenta Michaela Pence’a, ten kontyngent się rozrósł- stwierdził Czarnecki, odnosząc się do tego drugiego pytania.
– My chcemy, żeby w Polsce amerykańskich żołnierzy było jak najwięcej, ale także, aby było ich jak najwięcej w Europie- podkreślił eurodeputowany.
– Będąc jednym z kilku krajów NATO, który spełnia ten wymóg 2 proc. PKB, Niemcom brakuje prawie 0,7 proc. do tego, nie powinniśmy dziwić się, że relacje między Waszyngtonem a Berlinem są napięte, a nasze są bardzo przyjazne, a przy tym konkretne- ocenił polityk.