W weekend doszło do kolejnego ataku na biuro poselskie Mariusza Kamińskiego. Pod adresem posłów prawicy miotane są wyzwiska i groźby karalne. Nadal od tych radykalnych działań nie odcięli się politycy PO. – To ich głośne milczenie sprawia, że stają się moralnie odpowiedzialni za tę falę nienawiści – mówi nam Ryszard Czarnecki, polityk PiS i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Do ataku na biuro poselskie w warszawskim biurze Mariusza Kamińskiego doszło w weekend. Z informacji mediów wynika, że tym razem sprawcy nie zasłonili twarzy, więc policja zna ich wizerunek. To daje szanse na wykrycie sprawców. Dotychczasowe ataki pokazują, że jest z tym bardzo różnie. Mimo starań policji nie udało się odnaleźć sprawców ataku na biuro poselskie PiS i siedzibę Klubu „GP” w Elblągu. – Jak na razie nie mam żądnych informacji – mówi nam Jerzy Wilk. Zdaniem polityków PiS jest ciche przyzwolenie opozycji na tak radykalne działania. Co do tego nie ma wątpliwości Ryszard Czarnecki, który w ostatnim tygodniu dostał pogróżki. „Zabiję cię nazistowski kundlu
je...y” – napisał ktoś na Twitterze pod adresem posła. – Im większa frustracja tym, że nie pomogła ani ulica, ani zagranica, tym ta agresja będzie narastać. Niektórzy ze strony opozycji marzą o tym, aby przelana została krew – podkreśla Czarnecki.
WIĘCEJ NA TEN TEMAT ZNAJDZIESZ W DZISIEJSZYM WYDANIU "GAZETY POLSKIEJ CODZIENNIE"!