Cwynar: Czasami się śmieje, bo diabeł uderza we mnie w bardzo oczywisty sposób
Gościem Telewizji Republika w programie "Studnia" był Paweł Cwynar, były gangster, wielokrotny recydywista, więzień szczególnie niebezpieczny, za kratami spędził łącznie kilkanaście lat. Pewnego dnia zaczął czytać Biblię i nawrócił się. – Sumienie młodego chłopaka potrafi być tak skrzywione, że może przestać działać. Szczyciłem się złymi rzeczami. Nie zdawałem sobie sprawy, że napady rabunkowe karane były po 10, 15 lat – mówił autor książki "Wysłuchaj mnie, proszę...".
Nawrócony gangster
– Moja historia potoczyła się tragicznie. W szkole zawodowej nie byli zainteresowani moim talentem sportowym. Poznałem łysych, wytatuowanych kolesi. Zaimponowali mi swoimi zasadami, imponowały mnie. Wpisałem się w to środowisko. Osoby starsze, kobieta w ciąży, miejsce kultu - to były rzeczy nietykalne - wymieniał Cwynar.
– Rok czasu w zakładzie poprawczym, później wyszedłem na wolność. Skrzyknęliśmy się z kolegami, pojechaliśmy na napady. Aresztowali nas. Do zakładu karnego wszedłem jak do siebie. Wydawało mi się, że jestem w przedszkolu. Przyznano mi status recydywisty w wieku 17 lat - kontynuował.
– Sumienie młodego chłopaka potrafi być tak skrzywione, że może przestać działać. Szczyciłem się złymi rzeczami. Nie zdawałem sobie sprawy, że za napady rabunkowe karane były po 10, 15 lat – dodał.
Gdzie jest Bóg w więziennej celi?
– Zazwyczaj jest przed drzwiami. Puka, prosi by go wpuścić. Pytanie czy to zrobimy. Bóg zawsze woła i poszukuje człowieka. Poznałem innych wierzących, mają niezwykle ciężkie życie. Pierwsza moja prośba do Pana Boga była taka, by mnie przeprowadził. Padłem na kolana i krzyknąłem: pomóż mi przez to przejść! Bóg podsunął mi drogę ironii. Traktowano mnie jak świra, "klepałem" modlitwy, dziesiątki różańca - tłumaczył jak udało mu się odbyć karę w zakładzie karnym - podjął się wytłumaczenia.
Życie wśród gangsterskich elit
– Masę poznałem osobiście. Robiłem swoje u siebie. Zostałem wychowany na starych. Większość z tych przestępców nie widziało więzienia na własne oczy. Gdy chodziło o duże sumy, widziałem dostrzegalną fałszywość. Przez to cofnąłem się do siebie, odpuściłem sobie Warszawę. Dla każdego z nich jednak widzę drogę nawrócenia. Lista jest długa. Przez to, że widzę nadzieję, jeżdżę do zakładów karnych, odwiedzam dawnych znajomych i daje świadectwo temu, że można się nawrócić - przedstawił.
Pojedynki z ludźmi i diabłem - które trudniejsze?
– Czasami się śmieje, bo diabeł uderza we mnie w bardzo oczywisty sposób. Szatan walczy zupełnie inaczej. Musiałem schować broń i wyciągnąć różaniec. Diabeł jest upadłym aniołem, nie mam z nim szans. Proszę jednak Boga, by w tej walce mnie wspierał. Diabła trzeba rozpoznać. Jest to znacznie trudniejsza walka - podsumował Paweł Cwynar.