Śmiem twierdzić, że bardziej kocham ten kraj i zrobiłem dla niego o wiele więcej niż najbardziej wyrazisty nacjonalista ze wszystkim, co ma na sobie: dresem, koszulką i tatuażem małego powstańca na łydce - stwierdził Jerzy Owsiak w rozmowie z „Magazynem Świątecznym”, dodatku do „Gazety Wyborczej.
Jerzy Owsiak przedstawia, że na dyskusje odbywające się w ramach festiwalu Pol’and’Rock zaprosił m.in. sędziów sprzeciwiających się reformie sądownictwa.
– W tym roku zaprosiliśmy na warsztaty i dyskusje do Akademii Sztuk Przepięknych blisko sto organizacji, które mają edukacyjną i opiniotwórczą wartość. Przyjadą m.in. Amnesty International, rzecznik praw obywatelskich, sędziowie, którzy będą tłumaczyć, na czym polega niezależność sądów, i organizacje dbające o przyszłość naszej planety — mówi. Jednocześnie tłumaczy, czemu nie zaprasza na dyskusje przedstawicieli prawicy.
– Wiele lat temu ktoś zapytał, dlaczego nie ma u nas nikogo z prawicy. Odpowiedziałem: „Zróbcie swój festiwal i zapraszajcie kogo chcecie”. My zapraszamy tych, którzy mieszczą się w filozofii naszego spotkania — wyznaje.
Jerzy Owsiak skrytykuje narodowców i jednocześnie chwali samego siebie.
– Śmiem twierdzić, że bardziej kocham ten kraj i zrobiłem dla niego o wiele więcej niż najbardziej wyrazisty nacjonalista ze wszystkim, co ma na sobie: dresem, koszulką i tatuażem małego powstańca na łydce — stwierdza.