Były rezydent Lech Wałęsa udzielając wywiadu dziennikarzowi zdenerwował się pytaniem o kulisy rozmów w Magdalence. Czy takie słowa przystoją osobie, która piastowała tak ważne stanowisko w naszym kraju? Komentarz pozostawiamy Państwu...
– Chciałem żeby pan odpowiedział, chodzi o Magdalenkę, rzekomy układ zawarty tam? – pytał dziennikarz.
"Każde spotkanie musi być przygotowane, zorganizowane, kto tam siedzi, ilu siedzi, o czym mówimy więc każde spotkanie poważnej grupy musi mieć swoją Magdalenkę, bo bez tego nie zrobi się nic poważnego" – tłumaczył Wałęsa
– Ale trzeba było tam pić wódkę z Kiszczakiem? – naciskał dziennikarz.
"Proszę pana, co pan pie**y? Co pan pie**y?” - buchnął ze złości Wałęsa.
"Przewidując, że komuniści będą oszukiwać, nie miałem innego pomysłu, jak wymusić by świadkiem naszych spotkań był Kościół. Miałem z tym ciężką przeprawę i z moimi ludźmi i z kościołem, a z tamta władza straszną. Wziąłem tych ludzi, aby świadczyli, jak wyglądały sprawy, przewidując, że komuniści będą chcieli to zmanipulować. I miałem rację" – wytłumaczył.
ZOBACZCIE SAMI:
Dziennikarz: A czy trzeba było tam pić wódkę z Kiszczakiem?
— ANDRZEJ Jędruszko (@AJedruszko) 29 maja 2019
Wałęsa: Co Pan pieprzy, co pan pieprzy. pic.twitter.com/IkTPQW6u17