Pani Halina Drachal ze Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich wspominała w Telewizji Republika swojego ojca, żołnierza, potem policjanta zamordowanego przez sowietów.
Halina Drachal, której ojca zamordowano w Katyniu, mówiła w Telewizji Republika, że była to tragedia nie tylko rodzinna ale i polska.
- Dobrze pamiętam swojego ojca w 39. roku miałam 7 lat. Tata dbał o wygląd. Bardzo godnie reprezentował Polskę. Sąsiadki jak tata szedł ulicą to podobno zza firanek z przyjemnością patrzyły na jego sylwetkę. Ja zawsze pamiętam go dostojnie wyglądającego – stwierdziła.
Ojciec Pani Haliny był zasłużonym żołnierzem. Dokumenty poświadczały o jego męstwie i zasługach.
- Mama nie wiem czy chciała nam dodać otuchy mówiła byśmy nie rozpaczali, że poszedł na wschód, ale na pewno wróci. Wpajała w nas myśl, że nasz tato żyje. Miałam dzielną mamę, energicznie ujęła w swoje ręce nasz los. Zaczęliśmy bardzo skromnie, nie mieliśmy za co żyć na początku – mówiła.
Pani Halina mówiła, że na własnej skórze od komunistycznej władzy odczuła konsekwencje tego, jej tata był jednym z zamordowanych w Katyniu.
- Chciałam zostać lekarzem. Niestety mnie nie przyjęto. Dopiero w IPN powiedziano mi, „to pani ojciec przeszkodził w tym a nie brak zdolności”. Ja skończyłam szkołę felczerską, pracowałam z chorymi to moje wewnętrzne zamiłowanie. Kocham ludzi, kocham im pomagać – mówiła.
Halina Drachal, pomagała w informowaniu rodzin o tym, że ich bliscy zginęli w Katyniu.
- My zawiadamialiśmy rodziny o tym, że ktoś z bliskich jest na liście. Sprawiało nam to ból ale trochę satysfakcję dzięki wiedzy o tym co się stało z daną osobą – stwierdziła.