Katarzyna Kopacz rozpoczęła specjalizację lekarską w trybie rezydentury, mimo że zdała egzamin z 11. wynikiem – informuje tvp.info. Według informacji portalu, było to możliwe dzięki odwołaniu się do Ministra Zdrowia, którym wówczas była jej matka.
Córka byłej premier przystąpiła do egzaminu lekarskiego jesienią 2009 roku. To właśnie jego wyniki miały zdecydować o tym, czy Katarzyna Kopacz dostanie się na rezydenturę i będzie mogła robić specjalizację w położnictwie i ginekologii. Tu należy podkreśli, że rezydentura jest najbardziej korzystną i pożądaną formą odbywania specjalizacji, bo zapewniającym zatrudnienie i wynagrodzenie w wysokości 3,2 tys, zł.
Listę miejsc rezydenckich ogłasza Ministerstwo Zdrowia. W 2009 roku dla sesji jesiennej z położnictwa i ginekologii resort przyznał ich woj. pomorskiemu pięć. O możliwość rozpoczęcia specjalizacji w tym trybie ubiegało się w sumie 19 osób, a wśród nich znalazła się córka ówczesnej minister zdrowia. Choć egzamin zdała z 11 wynikiem, dostała się na rezydenturę.
Jak to możliwe? Otóż zgodnie z przysługującym jej prawem, złożyła odwołanie do szefa resortu zdrowia. Z takiej możliwości skorzystali również inni młodzi lekarze. Jaki był rezultat? "Pięć pierwszych osób dostało się na specjalizację w ramach przyznanego przez Ministerstwo Zdrowia limitu rezydentur. Kolejne cztery z odwołania. Katarzyna Kopacz miała spośród nich najgorszy wynik. Dwie osoby, które miały lepszy wynik od córki byłej premier, nie złożyły odwołania" – czytamy na tvp.info. Dlaczego Ministerstwo Zdrowia przyznało wówczas akurat cztery dodatkowe miejsca woj. pomorskim na ginekologię i położnictwo? Z prośbą o odpowiedz na to pytanie portal zwrócił się do byłej minister zdrowia. – Proszę się tutaj niczego nieuczciwego nie doszukiwać. Nie zdała źle tego egzaminu i miała prawo się odwołać, jak każdy – odpowiedziała Ewa Kopacz.