Ciekawość człowieka nie zna granic. O kryptach, grobach i sztuce funeralnej z dr hab. Kozłowskim
Barok niewątpliwie kojarzy się nam z sztuką funrealną. Portrety trumienne, grobowce, a przede wszystkim wszechobecny motyw „memento mori”. Nasze dzisiejsze pochówki już tak nie wyglądają. Co w sarmackiej krypcie robi antropolog fizyczny, czyli tak zwany specjalista od biologii człowieka?
- Uzupełnia zespół interdyscyplinarny, bo tylko taki okazuje się skuteczny z poznawczego punktu widzenia. Tu na przykład podczas naszych niedawnych badań krypt kościoła farnego w Końskowoli przez zespół naukowców z UMK, od strony archeologicznej nad wszystkim czuwała pani profesor Małgorzata Grupa z Instytutu Archeologii UMK, z kolei w stare manuskrypty, parafialne księgi metrykalne, które się zachowały, zagląda archiwista i historyk profesor Wiesław Nowosad, również z UMK w Toruniu. Natomiast ja zajmuję się wszystkim, co znajdujemy w kryptach poza przedmiotami należącymi do sfery kultury. Czyli przede wszystkim szczątkami ludzkimi. Tych, którzy te krypty fundowali, a później w tych kryptach znaleźli spokój, albo i nie, bo to różnie z tym bywa. - powiedział dr hab. Tomasz Kozłowski, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalista w zakresie antropologii fizycznej i osteologii.
- Znajdujemy wiele szczątków z urazami pobitewnymi, głównie głowy i kończyn. Wydaje się, że choć medycyna była na dużo niższym poziomie, radziła sobie z tymi obrażeniami nieźle. Im bardziej cofamy się w przeszłość, nawet do średniowiecza i dalej, to większość otworów wyciętych w czaszce nosi ślady wygojenia. Czaszki bywały trepanowane kilkukrotnie. Natomiast w XIX wieku niemal 100 proc. ludzi po takim zabiegu umierało – mówi dr hab. Tomasz Kozłowski.
- Oczywiście żołdacy obcy, którzy plądrowali nasz kraj, plądrowali i pochówki. O tyle jest to interesujące, że ja nie znam w Polsce krypty z tych, które sam badałem czy oglądałem, żeby ona nie była w jakiś sposób zdemolowana czy rozszabrowana. Dotyczyło to przecież nawet pochówku w Brodnicy królewny Anny Wazówny, gdzie wojska - nomen omen szwedzkie grobu nie oszczędziły. Nie sądzę, aby oni ją chcieli w jakiś sposób sprofanować, kierowała nimi raczej chciwość. Bo pokutują zupełnie nieprawdziwe wyobrażenia o pochówkach królewskich czy magnackich, w których jakoby miałoby się dać znaleźć jakieś nieprzebrane skarby - dodał ekspert.
Dokonano już rekonesansu w Łukowie, Radzyniu Podlaskim oraz badań w Szczuczynie. Naukowcy mają nadzieję na grant, który umożliwi i pozwoli kontynuować rozpoczęte działania. Dalsze plany odkrywców zaplanowane są na wschodzie Polski.