Chajzer kpi z polskich obostrzeń: przykro mi, że w Polsce zabrakło słowackiego rozsądku
Popularny prezenter spędził kilka dni urlopu na Słowacji. W mediach społecznościowych postanowił podzielić się kilkoma krytycznymi uwagami dotyczącymi polskich obostrzeń sanitarnych.
Chajzer spędził kilka dni w słowackich Tatrach. Postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi obostrzeń i różnicy między polskim a słowackim podejściem do nich. Prezenter skrytykował działania polskiego rządu, nazywając je "zabawą w kotka i myszkę".
Przypomnijmy, że w związku z wprowadzeniem nowych obostrzeń, w Polsce od 28 grudnia do 17 stycznia zamknięte będą stoki narciarskie oraz hotele – także w kontekście podróży służbowych. Do tej pory osoby podróżujące w celach służbowych mogły korzystać z usług hoteli, jednak jak wskazuje rząd możliwość ta była źródłem nadużyć. Ponownie zostaną także wprowadzone ograniczenia w funkcjonowaniu galerii handlowych, a dla powracających z zagranicy przewidziano 10-dniową kwarantannę.
"To były 3 piękne dni spędzone na desce na Słowacji Nikt nie pytał czy to podróż służbowa... bo wiadomo, że nie. Nie ma zabawy w kotka i myszkę. Pytano za to o aktualny test na covid, kiedy kupowałem karnet. Do gondoli, albo na "krzesełko" razem wchodzą tylko domownicy. Jak nie to jedziesz sam. Oczywiście nie ma jak tego dokładnie skontrolować w cyklu pracy wyciągu, ale każdy sam to kontroluje i to serio działa" – napisał Chajzer.
Wyświetl ten post na Instagramie.Post udostępniony przez Filip Aleksander Chajzer (@filip_chajzer)
Prezenter ocenił, że słowackie obostrzenia zostały wprowadzone "z głową".
"Fakt kolejki są trochę dłuższe, ale też bez przesady. Odstępy, maseczki w kolejkach, gastro na powietrzu. Od dziś mają tu lockdown. Tylko z głową. Wyciągi dalej będą jeździć, hotele pracować. Jest ciężko, masa ograniczeń, ale miejscowi mogą zarabiać pieniądze, a turyści je wydawać. Mozolnie, ale jakoś się to kręci" – pisze prezenter.
Na koniec Chajzer dzieli się swoimi przewidywaniami.
"Jest mi bardzo przykro, że w Polsce zabrakło słowackiego rozsądku, bo nie trzeba być Wernyhorą, żeby wiedzieć, co stanie się z naszym przemysłem turystycznym po tym sezonie... Wnioski, morał, zostawiam Państwu" – napisał.