To wydarzyło się na Placu Świętego Piotra. Gdy Papież Jan Paweł II przejeżdżał przez tłum wiernych, jedna kobieta zaczęła głośno krzyczeć do Papieża i bluźnić. Papież rozkazał zatrzymać samochód i ...
... wysiadł z papamobilu i stanął przed kobietą i zaczął się modlić nad nią. Ona wyła cały czas i krzyczała: "Idź sobie, pokrzywiony, przeklęty staruchu!".
W pewnej chwili, gdy Papież nadal modlił się nad nią żarliwie, ona zaczęła cichnąć, po czym powiedziała ostatnie słowa: "Przecież wiesz, że wobec ciebie nic nie mogę, jesteś zbyt mocny".
Po chwili kobieta zamilkła i opadła totalnie z sił. Jej oczy stały się łagodne. Papież położył jej swoją rękę na jej głowie i jej pobłogosławił.
Zdarzenie obserwowało wielu świadków.
Taka moc płynęła od Jana Pawła II, czyli naszego ŚWIĘTEGO!