Wczoraj około godziny 22 w Warszawie Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało byłego szefa klubu PSL Jan Burego. – Jestem zaskoczony tym zatrzymaniem, mój klient od dawna deklarował gotowość stawienia się na każde wezwanie prokuratury – komentował obrońca polityka, mec. Marek Małecki.
Jak komentował dzisiaj rzecznik CBA Jacek Dobrzyński, polityk został zatrzymany na ulicy, kiedy wracał do mieszkania. Według pierwszych doniesień medialnych do zatrzymania miało dojść w nocy, około godziny 2, jednak jak sprostował Dobrzyński miało to miejsce przed godziną 24.
Do zatrzymania doszło na wniosek prokuratury apelacyjnej w Katowicach. Obecnie polityk jest transportowany do Katowic i dzisiaj ma usłyszeć zarzuty.
Zarzuty mają dotyczyć tzw. "afery podkarpackiej" i mają obejmować m.in. sprawę ustawiania konkursów na stanowiska w Najwyższej Izbie Kontroli.
Jan Bury, który w ostatnich wyborach parlamentarnych nie zdobył mandatu do Sejmu i w ten sposób stracił immunitet.
Mogło chodziło o to, aby przestraszyć mojego klienta
W poranku Telewizji Republika sprawę komentował w rozmowie z Piotrem Goćkiem i Cezarym Gmyzem obrońca polityka, mec. Marek Małecki. Jak tłumaczył, zatrzymanie to jest zaskakujące, ponieważ jego klient od dawna deklarował chęć współpracy z prokuraturą i możliwość stawienia się w dowolnym momencie na wezwanie wymiaru sprawiedliwości.
– Kilkanaście miesięcy temu dokonano przeszukania w nieruchomościach mojego klienta (...) wiadomo, że chodzi o kwestie NIK-u, może chodzić też o jakieś inne. Mogę tylko wyobrazić sobie, że chodziło o to, aby przestraszyć mojego klienta – mówił mec. Małecki.
Jak dodał adwokat, dotychczas prokuratura nie przedstawiła pełnej treści zarzutów, a jego klient konsekwentnie zaprzecza, aby popełnił przestępstwo. – Kiedy zapoznam się z całością zarzutów, będę mógł się do tego odnieść – dodał obrońca polityka.
Czytaj więcej:
Afera w NIK. Są nowe fragmenty nagrań
Bury: Nie mam sobie nic do zarzucenia, każdy polityk prowadzi politykę kadrową