– On po prostu uwierzył, że te oddane na niego głosy to głosy oddane na Pawła Kukiza, a nie na pewną ideę, którą miał uosabiać. (...) On pomyślał, że teraz to on będzie rozdawał karty w polskiej polityce – mówił Patryk Hałaczkiewicz, szef sztabu Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" były szef sztabu Kukiza odniósł się do własnej wypowiedzi, w której stwierdził, że poczuł się, jakby muzyk napluł mu w twarz. – Powiedziałem tak, by dać wyraz naszemu - jako ekipie prowadzącej kampanię Pawła - samopoczuciu w momencie, gdy ogłosił on swoich pełnomocników. I gdy okazało się, że nie ma wśród nich praktycznie nikogo z naszego środowiska. Ani nikogo ze środowiska Ruchu na rzecz JOW, który również wspierał Pawła – przyznał. – A co się stało? To dobre pytanie, ale chyba do Pawła, nie do mnie – odkreślił.
Hałaczkiewicz powiedział, że on nie wie, co stało się z Kukizem. Jak stwierdził, wybrał on drogę własną: partyjną, z Ruchem Narodowym i KNP mimo, że wcześniejsze ustalenia były zupełnie inne, czyli że ruch będzie miał charakter bezpartyjny.
Były szef sztabu Kukiza odniósł się także do zarzutów, jakoby szykowali skok na jego listy. Hałaczkiewicz uznał to za całkowity absurd. Podkreślił, że Bezpartyjni Samorządowcy i ludzie z Ruchu na rzecz JOW wpierali Kukiza w wyborach prezydenckich. Po dwutygodniowym odpoczynku mieli powrócić do pracy. Kukiz sam miał poprosić o organizowanie ludzi chętnych do pracy. – Sam o to prosił! A dziś na Facebooku pokazuje te przesyłane mu listy jako dowód na to, że wysuwaliśmy jakieś żądania umieszczania poszczególnych osób na jedynkach. Kompletny absurd! – ocenił.
Hałaczkiewicz mówił także o tym, że już pod koniec kampanii prezydenckiej Kukiz zaczął działać na własną rękę, jednak wszystko zupełnie zmieniło się już po wyborach. – On po prostu uwierzył, że te oddane na niego głosy to głosy oddane na Pawła Kukiza, a nie na pewną ideę, którą miał uosabiać. (...) A on pomyślał po prostu, że teraz to on będzie rozdawał karty w polskiej polityce – mówił.
Były współpracownik Kukiza mówił także o sposobie podejmowania decyzji w ruchu. Podkreśla, że miały być podejmowane oddolnie, a teraz okazuje się, że są podejmowane jednoosobowo przez Kukiza, a więc jak w partii politycznej. Co więcej, w ocenie Hałaczkiewicza, Kukiz po prostu zachował się nielojalne wobec środowisk, które go wspierały podczas kampanii. Jak mówił, nie tylko nie konsultował z nimi kluczowych decyzji, ale nawet nie usłyszeli słowa dziękuję.
– Paweł nigdy nie przyjechał podziękować swojemu sztabowi za pracę na jego rzecz. Nie mówię o mnie, ale o chłopakach, którzy siedzieli w biurze dzień i noc. I robili to na zasadzie wolontariatu. Wystarczyło krótkie spotkanie i jedno słowo - dziękuję. Tego też zabrakło – stwierdził.