Były szef CBA zeznawał w procesie o zniesławienie. Kamiński: Nie wiem na czym polega rzekome zniesławienie
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zeznawał b. szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński, któremu b. minister spraw wewnętrznych i administracji i b. prokurator krajowy Janusz Kaczmarek wytoczył proces o naruszenie dóbr osobistych.
Prowadzony od stycznia 2013 r. proces toczy się za zamkniętymi drzwiami. Kaczmarek domaga się od b. szefa CBA przeprosin oraz wpłaty 20 tys. zł dla Fundacji Walki z Rakiem w Krakowie.
W sprawie chodzi o fragment wywiadu b. szefa CBA, a obecnie posła PiS, dla tygodnika Uważam Rze z 29 maja 2011 r. Kamiński powiedział w nim m.in., że w prokuraturze "znajdują się zeznania świadka dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej przez Kaczmarka od Netzla (Jaromir Netzel, prezes PZU od czerwca 2006 do sierpnia 2007 r. – przyp. red.), a tłem sprawy było śledztwo w sprawie Drob-Kartelu, w którym Netzel obawiał się, że usłyszy zarzuty".
– Do tego jednak nie doszło. Tak jak do tej pory nie doszło do postawienia zarzutów przyjęcia łapówki Kaczmarkowi. Być może komuś zależało, aby Janusz Kaczmarek był wiarygodnym +”wiadkiem koronnym+ rzekomych zbrodni IV RP – mówił w wywiadzie dla tygodnika b. szef CBA.
Przed składaniem w piątek zeznań w sądzie Kamiński powiedział dziennikarzom, że swoimi słowami w żaden sposób nie zniesławił Kaczmarka. – Ja nie mam za co przepraszać: powiedziałem prawdę. Jestem spokojny o wynik tej sprawy – stwierdził.
Wyjaśnił, że sprawa ma związek z jego korespondencją sprzed kilku lat z prokuratorem generalnym. – Informowałem go wówczas o różnych ważnych sprawach i śledztwach, które są niewygodne dla obozu rządzącego i ludzi z establishmentu i wymieniłem m.in. śledztwo dotyczące zeznań świadków odnoszące się do podejrzenia korupcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości. Wskazałem na konkretne zeznania dotyczące m.in. Janusza Kaczmarka prosząc prokuratora generalnego o objęcie nadzoru nad tym śledztwem – dodał b. szef CBA. Jak podkreślił, nie przesądzał on wtedy, czy są to „zeznania pewne, czy nie”.
– Dziwię się, że Janusz Kaczmarek wytoczył mi proces z tego tytułu, ponieważ ja udzieliłem informacji, która jest informacją polegającą na prawdzie: takie zeznania są. (…) Nie bardzo rozumiem o co chodzi Januszowi Kaczmarkowi i na czym polega rzekome zniesławienie, którego miałbym się dopuścić, bo nie dopuściłem się – powiedział Kamiński.
Wcześniej Kaczmarek informował, że świadkiem, na którego powołał się Kamiński, był pomorski adwokat Piotr P., główny oskarżony w procesie w sprawie płatnej protekcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości. Pod koniec grudnia 2012 r. r. Sąd Okręgowy w Koszalinie skazał go na pięć lat więzienia i 18 tys. zł grzywny. Sąd orzekł również przepadek uzyskanych dzięki przestępstwom korzyści w kwocie 84,5 tys. zł. Wyroku nie wykonano, bo Piotr P. zmarł w lipcu 2013 r.
Według b. prokuratora krajowego, Piotr P. bezpodstawnie oskarżył go o przyjęcie łapówki od Netzla z zemsty. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, której szefem był Kaczmarek, rozpoczęła śledztwo ws. korupcji w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. – Piotr P. powiedział - i jest to w protokole przesłuchania - że ma do mnie żal za to, że w tej sprawie był aresztowany – powiedział Kaczmarek.
Kaczmarek podkreślił, że nieprawdziwe są także sugestie Kamińskiego, że w jakikolwiek sposób wpływał on na sprawę Drob-Kartelu.
O sprawie Drob-Kartelu zrobiło się głośno po objęciu (8 czerwca 2006 r.) funkcji prezesa PZU przez Jaromira Netzla.
Tuż po tej nominacji media doniosły o niejasnej przeszłości Netzla m.in. o zamieszaniu w aferę gospodarczą. Jak wynikało z publikacji gazet, kilka lat wcześniej został zwolniony z PKO BP. Rada nadzorcza banku uznała, że Netzel nie może być jednocześnie dyrektorem udzielającym kredytów i prokurentem wierzyciela, firmy Drob Kartel, mieszczącej się w Tuchomiu k. Gdyni. Działalność spółki skończyła się bankructwem.
Netzel zaprzeczał, że był kiedykolwiek był prokurentem lub akcjonariuszem firmy. W oświadczeniu przesłanym PAP w czerwcu 2006 r. podkreślił, że w czasie, kiedy pracował na kierowniczym stanowisku w PKO BP, nie reprezentował interesów żadnej firmy, nie mogło być więc mowy o konflikcie interesów.
Według pierwszych ustaleń prokuratury, firma Drob-Kartel posłużyła do prania brudnych pieniędzy. Sformułowano w tej sprawie akt oskarżenia, który nie objął Netzla. Ostatecznie, w pierwszej instancji sądowej uniewinniono kierownictwo tej firmy, a po odwołaniach prokuratura umorzyła śledztwo.