W środowisku sygnatariuszy odezwy nawołującej do wyjścia na ulice polskich miast 13 XII atmosfera mocno się zagotowała. Wszystko za sprawą jednego z podpisanych pod apelem – płk. Adama Mazguły. - Gdybym wiedział, że podpisze się pod tym apelem płk Mazguła, to nie decydowałbym się na ten krok – mówił Sławomir Broniarz, jeden z sygnatariuszy. Linię obrony podkopał jednak Mateusz Kijowski.
Z najwyższą kulturą
W sobotę grupa osób blisko związanych z KOD-em i środowiskami opozycyjnymi wystosowała apel nawołujący do wyjścia na ulice polskich miast 13 XII i „wypowiedzenie posłuszeństwa obecnej władzy”. Pod listem podpisały się znane z zaangażowania antyrządowego nazwiska. Wśród nich znalazł się – obok m.in. Władysława Frasyniuka, Lecha Wałęsy, Grzegorza Schetyny – płk Adam Mazguła.
Mazguła od długiego czasu angażował się w atakowanie rządu Prawa i Sprawiedliwości. Jednak „zabłysnął” podczas ostatniego protestu SB-ków w obronie bajońskich resortowych emerytur. Tak mówił podczas niego o stanie wojennym.
- Oczywiście były tam jakieś bijatyki, jakieś ścieżki zdrowia, ale generalnie jednak dochowano jakiejś kultury w całym tym zdarzeniu – opowiadał. 13 XII 1981 r. Adam Mazguła był dowódcą Kompanii Sztabowej w Nysie.
"Nikt mnie o tym nie informował"
Jak się okazuje, to, że Mazguła podpisał się pod apelem wywołało burzę wśród pozostałych sygnatariuszy, którzy o tym fakcie rzekomo nie wiedzieli.
- Nikt mnie o tym nie informował. Sądzę, że jest to coś, co nie powinno się zdarzyć i nie można tego nawet traktować w kategoriach rzeczy niefortunnych. (…) Sądzę, że osoba, która jest koordynatorem akcji powinna przywiązywać więcej wagi do kwestii tego, kto się pod tym listem podpisuje. Gdybym wiedział, że pułkownik Adam Mazguła podpisze się pod tym listem, to ja nie zdecydowałbym się na ten krok – mówił WP jeden z sygnatariuszy, Sławomir Broniarz.
- Jest to niepokojące. Ludzie, którzy złożyli swoje podpisy, mają pewien określony dorobek. Nie wiem natomiast, kogo w tym otoczeniu reprezentować pułkownik Mazguła? Człowiek ,który wymyślił dopisanie tego pana do listu jest naiwny politycznie lub niepokojąco infantylny – mówił Frasyniuk. Infantylne było na pewno pytanie o to, kogo reprezentuje Mazguła. Środowiska kulturalne?
"Nikt nie miał z tym problemu"
Całą misterną linię obrony sygnatariuszy wsypał jednak Mateusz Kijowski, lider KOD-u.
- Pod listem mieli podpisać się ludzie z różnych środowisk. To ja zaproponowałem sygnowanie go panu Mazgule, ale później wspomniałem o tym fakcie różnym osobom i nikt nie miał z tym problemu. Moim zdaniem, Sławomir Broniarz poddał się trochę propagandzie TVPiS, które jakby nie było tam nazwiska Mazguły, to wyciągnęliby pewnie coś Broniarzowi lub innej osobie. Ta awantura jest próba poróżnienia sygnatariuszy – mówił Kijowski Wirtualnej Polsce.