Mam nie tylko prawo, ale i obowiązek nazwać skrajnie nieodpowiedzialną chuliganerią takie zachowania jak te ze środowego protestu rolników - powiedział szef MSWiA Joachim Brudziński. Podkreślił przy tym, że jego "mocne słowa" na temat protestu nie były skierowana do samych rolników.
Do protestu odniósł się w środę jeszcze w środę szef MSWiA Joachim Brudziński, który stwierdził, że "chuliganeria, która sprowadziła realne zagrożenie zdrowia i życia na placu Zawiszy, musi ponieść konsekwencje wynikającego z obowiązującego w Polsce prawa".
W czwartek w radiowej Trójce wskazał konkretnie do kogo skierował swoje słowa.
- Te moje mocne słowa nie były skierowane do rolników, których również rozumiem, jeśli chodzi o ich postulaty, oczekiwania czy ich oczekiwanie - mówił minister.
Wskazał, że jeżeli ktoś łamie prawo albo powoduje realne zagrożenie zdrowia lub życia innych obywateli to jest chuliganem, a do sądu należy stwierdzenie, czy również przestępcą.
Odnosząc się do zapowiedzi lideraq AGROunii Michała Kołodziejczaka, że takie protesty będą się powtarzać, zapewnił, że organizator takich działań musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi.
- To, że ktoś na potrzeby występu w jednej czy drugiej stacji telewizyjnej ustylizuje się na hipstera z Placu Zbawiciela, natomiast na potrzeby protestu w Warszawie założy czapkę a la Lepper i udaje chłopka-roztropka, nie zwalnia go z tego, że ma przestrzegać prawa - stwierdził.
Jego zdaniem (jak i zdaniem ministra Ardanowskiego) Kołodziejczak nie próbuje doprowadzić do "polepszenia bytu rolników", a do "zbudowania swojej pozycji politycznej".