Nie było takiego scenariusza, żebym miał stać się posłem opozycji - podkreślił w sobotę poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk. Przyznał, że rozmowy z opozycją dotyczyły zmian w konstytucji, które miałyby umożliwić przełożenie wyborów prezydenckich o dwa lata.
Bortniczuk w Polskim Radiu 24 był on pytany o doniesienia, że miałby on zostać posłem opozycji, bo Porozumienie - jak podkreślono - było "kuszone" m.in. przez szefa klubu Koalicji Obywatelskiej Borysa Budkę. "Nie było takiego scenariusza, zgodnie z którym ja miałbym się stać posłem opozycji. Myślę, że takiego scenariusza nie dopuszczała absolutna większość posłów Porozumienia, o ile nie wszyscy" - odpowiedział polityk.
"Oczywiście prowadziliśmy rozmowy z opozycją, ale był to element uzgodnień, które poczyniliśmy przecież przy świetle kamer zarówno z Prawem i Sprawiedliwością, naszym największym koalicjantem. I zapowiadaliśmy partiom opozycyjnym, że będziemy się z nimi spotykać po to, aby namawiać do zmian konstytucji, która pozwoliłaby przełożyć wybory na rok 2022, na wydłużenie kadencji prezydenta do siedmiu lat i wprowadzenie jednokadencyjności, czyli braku możliwości ubiegania się o reelekcję" - powiedział poseł.
Przekonywał także, że jego ugrupowanie wierzyło, że w sprawie wyborów uda się osiągnąć porozumienie ponad partyjnymi podziałami.
"Uważam, że gdybyśmy nie zmieniali prawa, gdyby dzisiaj się miały odbyć wybory w takiej klasycznej formie organizowanej przez PKW, to te wybory by się odbyły i ta frekwencja byłaby nienajgorsza. Podobnie jak ludzie chodzą do sklepów, wracają do normalnego życia, są otwarte galerie handlowe - podobnie, przy zachowaniu pewnych specjalnych procedur bezpieczeństwa, ludzie mogliby wziąć dzisiaj udział w wyborach, ale to jest scenariusz alternatywny" - ocenił Bortniczuk.
Jak dodał, cieszy się, że udało się osiągnąć porozumienie w ramach Zjednoczonej Prawicy. Dodał, że Porozumienie zobowiązało się startując z list PiS, aby razem tworzyć rząd Zjednoczonej Prawicy.