Borowski o PO: Mają na ustach wiele pięknych słów, lecz w swoim środowisku tolerują ludzi pokroju prezydenta Legionowa
Gościem red. Adriana Stankowskiego w popołudniowej rozmowie Telewizji Republika był szef Klubu Gazety Polskiej w Warszawie, były opozycjonista z czasów PRL Adam Borowski. – Sondaże wskazują, że ich plan się nie powiódł. Społeczeństwo jest rozsądne. Ludzie pamiętają osiem lat rządów koalicji PO-PSL – mówił o rzekomych "taśmach Morawieckiego".
– Wyciągnięto taśmę po to, żeby w czasie kampanii wyborczej pokazać: "Zobaczcie! Premier obecnego rządu jest taki jak my". Chcą go upaprać tym, w czym sami tkwią po uszy. Usiłują udowodnić, że reszta polityków są tacy jak oni – rozpoczął Borowski.
– Sondaże wskazują, że ich plan się nie powiódł. Społeczeństwo jest rozsądne. Ludzie pamiętają osiem lat rządów koalicji PO-PSL. Mocno zapadło w pamięć również instrumentalne podchodzenie do regionów w Polsce, obietnic, które się składa, a niekoniecznie realizuje… – odniósł się do nagranych rozmów polityków PO.
Falenta ma więcej taśm
Od kilku dni za sprawą wpisów pewnego biznesmena trwają spekulacje na temat rzekomej imprezy polityków Platformy Obywatelskiej w ośrodku Western City koło Karpacza. Okazuje się jednak, że są dowody na to, że kilka lat temu przewodniczący partii Grzegorz Schetyna bawił się w tym miejscu. - Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna jednak "urzędował" w Western City - napisała na Twitterze rzeczniczka PiS Beata Mazurek załączając link do artykułu wprost.pl z 2013 roku.
– Nie chcę myśleć co tam mogło się wydarzyć. Jeśli tak mówi, może to ma. Nie wiem czy byłyby to obrazki do oglądania. To pokazuje stan, demoralizację tego środowiska. Mają na ustach wiele pięknych słów, lecz w swoim środowisku tolerują ludzi pokroju prezydenta Legionowa – mówił Borowski, odnosząc się do środowiska Platformy Obywatelskiej.
Współpraca Falenty Kosiniaka-Kamysza
Marek Falenta, biznesmen skazany na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową napisał w piątek na Twitterze: "Bliżej byłem z Waldemarem Pawlakiem i Kosiniakiem-Kamyszem, któremu firma, w której miałem mniejszościowe udziały, robiła kampanię w internecie, jak się okazało, za pieniądze Ministerstwa Rolnictwa. Kontrakt załatwiał Janek Bury".
Rzecznik PSL napisał: "W związku z tym oświadczamy: lider ludowców nigdy nie poznał Falenty. Nieprawdą jest, że firma LeadBullet (w której Falenta miał mniejszościowe udziały) prowadziła kampanię internetową prezesa PSL. Zajmowała się wyłącznie pozycjonowaniem stron w sieci przed eurowyborami. Została polecona przez sztab wyborczy jako jedna z najlepszych na rynku".
– To kolejny materiał dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To najzwyczajniejsze przestępstwo. Coś takiego można szybko zweryfikować. Przelewy, faktury… tego podrobić się nie da – podsumował Borowski.