Robert Biedroń, lider Wiosny, zapowiedział, że gdy wygra wybory, zmusi księży do płacenia wyższych podatków. Gdyby duchowni nie chcieli się podporządkować, polityk zamierza wprowadzić… kasy fiskalne. – Robert Biedroń nie wie, o czym mówi – podkreśla Jan Maria Jackowski, senator PiS.
Mimo że Wiosna zaczyna dołować w sondażach, to jej lider nie rezygnuje z kursu antyklerykalnego. Tym razem postanowił uderzyć w finanse Kościoła i zapowiedział opodatkowanie duchownych tak jak każdego przedsiębiorstwa.
– Jeśli księża będą stawiać opór i nie będą chcieli rozmawiać o regulacjach opodatkowania Kościoła, wprowadzimy im kasy fiskalne. Jestem gotów to zrobić. Dzisiaj proboszcz przeciętnej parafii płaci 200–300 zł podatku ryczałtowego – mówił w tygodniku „Wprost” Robert Biedroń.
Rzeczywiście, księża, podobnie zresztą jak np. rolnicy, płacą zryczałtowany podatek dochodowy. Jego wielkość zależy jednak od liczby ludzi zamieszkujących parafię. Te największe płacą od 440 do 486 zł na kwartał. To kwota podobna do tej płaconej przez rolników, którzy mają gospodarstwa do 50 ha. Oczywiście normalny podatek dochodowy płacą również księża wykonujący dodatkową pracę w szkole i innych instytucjach. W sumie kościół płaci więc szacunkowo ponad 100 mln zł podatków do budżetu.