– Górnictwo polskie w porównaniu z podobnymi działaniami na całym świecie, jest w czołówce, jeśli chodzi o bezpieczeństwo - powiedział Adam Mirek, prezes Wyższego Urzędu Górniczego w programie Telewizji Republika "Biznes Polska".
– Górnictwo bez ratownictwa nie zapewni odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa pracy. Nasi ratownicy zarówno z centralnej stacji, jak i na przykład z Węglokoksu, gdzie w kopalnianej stacji ratownictwa górniczego też są zatrudniani zawodowi ratownicy, ale również w innych jednostkach ci ratownicy spełniają najwyższe kryteria, wymogi. Co potwierdza się w udziale w różnego rodzaju zawodach ratowniczych, w tym zawodach międzynarodowych - powiedział Adam Mirek, prezes wyższego urzędu górniczego. -- Poprzez to, że wchodzimy w bezpośrednią interakcję z górotworem, z siłami natury, niestety od czasu do czasu zdarzają się sytuacje, kiedy tę walkę przegrywam. Wtedy do walki wchodzą ratownicy, którzy powodują, że możemy liczyć, że poszkodowani górnicy zostaną w jakiś sposób uratowani - dodał.
– Przychodzi się do wyrobiska i nie wiemy tak naprawdę, czego możemy się tam spodziewać. Jest tak, że można część tego wyrobiska przejść, czasem trzeba pominąć jakieś przeszkody. Jest czasem tak, że całkowicie zawalone coś - powiedział Grzegorz Kaleja, zastępowy ratowników z kopalni Bobrek-Piekary. - Jeśli jest akcja pożarowa, to my idziemy do pożaru, oni wszyscy stamtąd uciekają, ważne jest, żeby z tymi ludźmi porozmawiać, czy jeszcze za nimi szedł jakiś kolega, czy jest otwarty ogień, czy tylko gdzieś się dymiło, co było widać. My już po drodze dochodząc do tego miejsca, możemy sobie ułożyć jakiś plan i wiedzieć mniej więcej, co możemy w pierwszej gazie sprawdzać - podkreślił.
– Chłopaki mają trudne charaktery, ale dumny jestem z nich, z ich osiągnięć. W pracy na co dzień nie sprawiają problemów, więc myślę, że ta współpraca układa się pozytywnie - zaznaczył Jarosław Pyka, szef ratowników kopalni Bobrek-Piekary.
Każdy ratownik posiada jeden z aparatów. Do tego mamy maski, danego typu do danego aparatu. Każdy pracownik przy zjeździe na dole - tłumaczył Mateusz Jasiński, ratownik z kopalni Bobrek-Piekary.
– Posiadamy najnowsze aparaty regeneracyjne produkcji niemieckiej BG-4, które są używane przez naszych ratowników do codziennej pracy. Zastęp ratowniczy zwozi codziennie pięć aparatów takich na dół. Musi być przygotowany do różnych działań, różnych zadań - mówił Marek Jabłoński, ratownik z kopalni Bobrek-Piekary.
– Obowiązkiem każdego ratownika jest w roku sześć razy odbyć sześć razy ćwiczenia ratownicze. Każda kopalniana stacja ratownicza jest wyposażona w komorę ćwiczeń - wyjawił Grzegorz Kaleja, zastępowy ratowników z kopalni Bobrek-Piekary.
– Górnictwo polskie w porównaniu z podobnymi działaniami na całym świecie, jest w czołówce, jeśli chodzi o bezpieczeństwo - powiedział Adam Mirek, prezes Wyższego Urzędu Górniczego. - O ile jeszcze na początku lat 80-tych mieliśmy około 100 kilkudziesięciu wypadków śmiertelnych w skali roku, to ten rok to jest poziom 22-23. W każdym przypadku to oczywiście jest o jeden wypadek za dużo, to są oczywiście tragedie, ale widać wyraźnie malejącą tendencje, która od lat się utrzymuje - dodał.