Kaczyński skorzystał z szansy, że pojawiła się wola ze strony Saryusz-Wolskiego, by wziąć udział w takiej grze. Pojawiła się sytuacja taka, że albo z tej okazji korzystamy, podejmując ryzyko albo odpuszczamy. Kaczyński zaryzykował, że wywróci stolik, gdzie karty były już rozdane - powiedziała w "Saloniku politycznym" Kamila Baranowska. Obok niej, gośćmi Rafała Ziemkiewicza byli Łukasz Warzecha oraz Stanisław Janecki.
"Napinanie się na potrzeby polityki wewnętrznej"
- Mnie demonstrowanie i pokazywanie nie interesuje, bo to dobre dla ekshibicjonistów. Odkrywanie rewelacji, że „gdyby nie ta konfrontacja, nikt nie wiedziałby, jakie jest stanowisko Polski wobec tego, co dzieje się w UE”. Wszyscy doskonale wiedzieli, jakie jest stanowisko Polski – powiedział Stanisław Janecki.
- Rozbroiłeś retorykę opozycji, która dostała niemal orgazmu, że PiS wreszcie dostał w nos. Rzeczywiście przeciętny widz dostaje dezinformację, bo nie było głosowania, nie było wyboru Tuska. Zapytano, czy można wymienić po 2,5 roku przewodniczącego, a że tylko jedna Polska chciała zmienić, to Tusk przeszedł z „automatu”. Polska władza się napięła, nadęła, że trzeba zablokować wybór Tuska i poszliśmy w szarży jak pod Rokitną – porównywał Ziemkiewicz.
- Każdy mający trochę oleju w głowie, wiedział, że było to nie do wygrania. Trzeba było swoim kandydatem uzasadnić brak poparcia dla Tuska. Wyciągnięto Jacka Saryusz-Wolskiego żeby nie było tak, że nic sami nie wymyślili. To jest wszystko napinanie się na potrzeby polityki wewnętrznej – dodał Janecki.
"Kaczyński zaryzykował, myśląc, że wywróci stolik"
- Mówimy o tym, co się już wydarzyło widząc i mając wiedzę, że to była porażka. Jestem daleka od postrzegania polityki jako wielkiej strategii. Polityka to mieszanka reagowania, korzystania z okazji, z największą domieszką przypadku. Kaczyński skorzystał z szansy, że pojawiła się wola ze strony Saryusz-Wolskiego, by wziąć udział w takiej grze. Pojawiła się sytuacja taka, że albo z tej okazji korzystamy, podejmując ryzyko albo odpuszczamy – powiedziała Kamila Baranowska. - Kaczyński zaryzykował, że wywróci stolik, gdzie karty były już rozdane. Mógł przypuszczać, że jakieś możliwości nowe się otworzą, zwłaszcza, że nie były jasne reakcje socjalistów do ostatniej chwili. Kiedy pojawiłby się nowy kandydat, liczono, że socjaliści się przełamią i wystawią swojego kandydata. Te kalkulacje nie musiały być całkiem bezzasadne. Czy można to było lepiej rozegrać dyplomatycznie? Być może tak – dodała publicystka
- To że teraz mamy do czynienia z jazgotem, mocno przesadzonym, to zasługa także tego, że sam PiS tak to przedstawił. Gdyby nie frontalna pd kilku tygodni ofensywa przeciw Tuskowi, to fakt, że Tusk zostaje wbrew Polsce szefem RE nie byłoby takim tematem, jak jest. Przy stanowisku Polski, że nie popieramy Tuska, mogłoby odbyć się takie samo „głosowanie”, ale bez otoczki walki na śmierć i życie, a w praktyce o pietruszkę – powiedział Łukasz Warzecha. - Zawsze jest w Unii zasada quid pro quo. Może być tak, że kiedy przyjdzie do sprawy gazociągu Opal i będzie potrzeba, żeby położyć się Rejtanem, zrozumienie Unii będzie mniejsze – dodał.
Kandydat niemiecki
- Konflikt polskiego rządu z Tuskiem jest postrzegany przez wszystkich jako wojna prywatna PiS-u z Tuskiem. Jeśli z tego robimy wielką ofensywę, to z punktu widzenia naszych partnerów wychodzimy na państwo nie do końca poważne, także wśród partnerów z V4 – zauważył Warzecha.
- Pojawiają się interpretacje, że PiS pokazał, że Tusk jeśli wróci do Polski, to wróci jako niemiecki kandydat. Tak, pokazał to, ale przy tej głębokości podziałów wystawił najlepszą cenzurkę Tuskowi, by skupił całą opozycję i miał wizerunek człowieka, który walczył z Kaczyńskim i wygrał – powiedział Łukasz Warzecha.
- Tusk został trochę poobijany. Miał wygrać w przedbiegach, ale twarde weto polskiego rządu sprawiło podjęcie gry negocjacyjnej, musiała włączyć się w nią Angela Merkel. Kiedy stanowczo wobec kandydatury Tuska wypowiedzieli się niemieccy politycy, dopiero wtedy posypały się głosy poparcia innych państw. Paradoksalnie Tusk będzie musiał okazywać swoją neutralność wobec Warszawy, co będzie dla PiS-u przydatne. Może być w tym względzie nawet lepiej niż w trakcie pierwszej kadencji. Całe zamieszanie wokół Tuska sprawił, że spór polityczny wrócił na stare, krajowe tory – powiedziała Kamila Baranowska.
- Są takie interpretacje, że Tusk będzie musiał wykazywać się neutralnością, że nikt nie będzie mógł podjąć działań, mających znamiona zemsty na Polsce. Dlaczego tak miałoby się stać? Dlaczego ktoś miałby mieć skrupuły? - zastanawiał się Warzecha.
- Po pierwsze – gdy Komorowski przegrywał z Dudą była koncepcja, że Trybunał Konstytucyjny stanie się ostatnim bastionem opozycji. Po wyborach parlamentarnych mówiono, że trzeba wzmocnić opozycję zaangażowaniem Tuska po ich stronie. Dla Europy to nie ma żadnego znaczenia, ale dla polskiego wewnętrznego sporu, szczególnie dla wyborców PIS po załatwieniu TK i wygasającej ulicy, sprawa Tuska stała się jasna. Zmobilizowano własny elektorat, by jednoznacznie myślał o Tusku jako kandydacie niemieckim - zauważył Janecki.